Janusz Kozioł jest wam bez wątpienia znany, choć zapewne nigdy go nie widzieliście. To polski lektor, który podkładał głos do filmów od lat 80. Teraz jednak prosi internautów o pomoc.
Niestety, w piątek rano dotarła do nas bardzo smutna informacja, że Janusz Kozioł nie żyje. Lektor przegrał walkę z wyniszczającą chorobą. Pieniądze zebrane na serwisie pomagam.pl zostaną przeznaczone na fundacje, które wspierają innych chorych na SLA. W rozmowie z Plotek.pl lektora wspomina Tomasz Knapik.
Janusz Kozioł trzy lata temu usłyszał diagnozę, która brzmiała jak wyrok - stwardnienie zanikowe boczne, zwane w skrócie SLA. Spiker musiał zostawić pracę, bo nie był już w stanie jej wykonywać. Jak sam pisze, choroba zaatakowała narząd mowy i funkcje oddechowe. Leczenie jest niezwykle kosztowne, dlatego Janusz Kozioł prosi o pomoc:
Kłopoty z mową zaczęły się dwa lata temu. Musiałem, przestać robić to, co kocham i umiem. Przestałem dla Was czytać...
Potem pojawiły się kłopoty z jedzeniem, przełykaniem, a w końcu z oddychaniem. W ostatnich tygodniach choroba się nasiliła.
Proszę, pomóż. Trwa walka o każdy oddech. Potrzebne są leki i specjalistyczna opieka całodobowa. - czytamy w opisie zbiórki pieniędzy.
Internauci nie zawiedli. Masowo wpłacają pieniądze na leczenie spikera - cel zbiórki został osiągnięty w 479 proc.! W ciągu zaledwie dwóch godzin wpłacono 70 tys. złotych i w środę po południu na koncie było już prawie 150 tys. złotych.
Pieniądze bez wątpienia się przydadzą. SLA, czyli stwardnienie zanikowe boczne, na które choruje Janusz Kozioł, jest niestety nieuleczalne, a co gorsza, lekarstwa powstrzymujące rozwój choroby są horrendalnie drogie. Dlatego każda dodatkowa wpłacona złotówka jest tutaj na wagę złota.
Janusz Kozioł był lektorem np. serii filmów "Naga broń" i reklamówek jednego z polskich banków. Wystarczy, że usłyszycie jego głos, a bez wątpienia powiecie "to on!". Posłuchajcie sami: