Kim Kardashian w trakcie Paryskiego Tygodnia Mody została napadnięta w swoim pokoju hotelowym. Co chwilę w mediach pojawiają się kolejne sensacje na temat tej przykrej historii. Teraz swoją wersję wydarzeń przedstawił naoczny świadek zajścia.
Okazuje się, że to pracujący w budynku konsjerż wpuścił do apartamentu przez prywatną windę uzbrojonych mężczyzn podających się za policjantów. Sprawę opisał portal "Daily mail".
Otworzył drzwi i zaprowadził złodziei do góry, był obecny przez cały czas. Przerażona gwiazda podobno spytała konsjerża: "Czy my zginiemy?", a on spokojnie odpowiedział: "Nie wiem" - czytamy.
Przez cały czas ręce Kardashian były związane kablami, a ona sama została wrzucona do marmurowej wanny. W wyniku rabunku gwiazda straciła biżuterię wartą ok. 17 milionów złotych. Po tym zdarzeniu Kardashian szybko uciekła z Paryża i od tej pory unika wyjść publicznych. Mówi się, że aby zapewnić sobie i swojej rodzinie więcej bezpieczeństwa, w planach ma wynajęcie sobowtórek, które pomogłyby zwodzić kolejnych potencjalnych złodziei.
MK