Tom Hiddleston przebywa aktualnie w San Diego na dorocznym konwencie poświęconym popkulturze Comic-Con, gdzie promuje nowy film ze swoim udziałem, "Kong: Skull Island". Uwadze mediów nie umknął fakt, że tym razem nie towarzyszyła mu od kilku tygodni nieodłączna Taylor Swift. Jeśli wierzyć medialnym doniesieniom, aktor zamierzał zabrać ze sobą ukochaną, ale... dostał zakaz.
Jego szefowie bali się, że ten cały cyrk związany z Taylor Swift przysłoni promocję filmu - donosi "The Sun".
Na konferencji prasowej nie mogło jednak zabraknąć tematu wokalistki. Jeden z dziennikarzy spytał wprost, czy aktor nie obawia się, że związek z Taylor nie zaszkodzi jego karierze.
Tak długo, jak wierzysz, że to co robisz jest autentyczne i zgodne z tobą, nie powinno interesować cię, co inni myślą - zaczął nieco wymijająco. - Kiedy jesteś osobą publiczną, każdy ma opinię na temat wszystkiego co zrobisz. Ale dopóki wiesz, dlaczego to robisz i jesteś w to zaangażowany z całym przekonaniem, wszystko jest OK - dodał.
I co Wy na to? ;)
EK