42-letnia aktorka zapewnia w serwisie Stylist.co.uk, że kocha swoje zmarszczki i jest zadowolona z obecnego wyglądu. Wybrała "naturalne piękno" i rezygnuje z makijażu. Oczywiście nie w pracy. Wtedy "nosi go dużo".
Poranek to dla mnie zdecydowanie niedobry moment, by patrzeć w lustro. Staram się nie nosić makijażu. Jeżeli pracuję, to oczywiście, maluję się. Ale w życiu prywatnym najwyżej mascara i błyszczyk do ust - zdradza. - Nie jestem osobą która patrzy w lustro i bacznie bada swój wygląd. Boże, nie! Wolałabym umrzeć, niż przyglądać się z taką uwagą własnej twarzy.
Wiadomo, Gwyneth jest PONAD ocenianie własnego wyglądu. Nie dla niej stresy i walka z wadami. I jeszcze ta ewentualna śmierć przed lustrem.
Słyszycie? Wolałaby UMRZEĆ, niż spojrzeć w lustro. Naprawdę rzuca słowem "UMRZEĆ", jakby nic nie znaczyło - komentuje portal Life&Style.
Faktycznie - gdy cel słuszny, gotowość Gwyneth do poświęcenia własnego życia jest powszechnie znana. Jak choćby w walce z zupkami instant czy jedzeniem w puszkach.
Prędzej umrę niż pozwolę mojemu dziecku zjeść zupkę z proszku - powiedziała w 2005 roku w programie Conana O'Briana.
Prędzej zapalę crack, niż zjem ser z puszki - zapewniała sześć lat później podczas iTunes Music Festival.
Ale czy można oczekiwać czegoś więcej po osobie, która "jest jaka jest bo nie może udawać kogoś, kto zarabia średnią krajową"?
socha