"Każdy ma takiego pasożyta, na jakiego zasłużył". Wojewódzki o kolegach. Jednego pochwalił, drugiemu nieźle się dostało

"Tylko miernoty nie mają wrogów" - mówił Kuba Wojewódzki w najnowszym wywiadzie. Sporo miejsca jednak poświęcił rozważaniom o tym, co łączy go z byłym już przyjacielem, Michałem Figurskim oraz Tymonem Tymańskim, na którym nie zostawił suchej nitki.

Zanim wybuchła słynna afera z żartami z Ukrainek , Michał Figurski i Kuba Wojewódzki byli nie tylko kolegami z radia, ale i przyjaciółmi. Potem obaj stracili pracę w radiu, jednak Wojewódzki miał więcej szczęścia. Szybciej od swojego partnera znalazł nową pracę, choć jednocześnie musiał się zmierzyć z zarzutami, że odwrócił się plecami do swojego dotychczasowego przyjaciela. Od tamtej pory showman unikał wypowiedzi na temat Figurskiego. Tym większe było zdziwienie, kiedy nieoczekiwanie skomplementował go w wywiadzie dla Weekend.gazeta.pl .

Michał był najlepszym partnerem radiowym, jakiego kiedykolwiek miałem. To fajny, wyzwolony łobuz, który nie wiedzieć czemu, próbuje się teraz odżegnać od wszystkich swoich atutów. Powinien zostać sobą, bo wszyscy inni są już zajęci. Cieszę się, że wrócił do radia, mam nadzieję, że nie spokorniał. Olga Bołądź powiedziała mi kiedyś słowa, które noszę w sercu jak ateistyczny medalik: "Będąc indywidualistą, trzeba mieć odwagę ponosić konsekwencje indywidualizmu". Dziś ponosimy je z Michałem oddzielnie - mówił.

Było to o tyle zaskakujące, że rok wcześniej w swoim show wyraźnie się od niego odciął.

Ja nie zostawiam kolegów. Kolegów nie zostawiam. Nie wiem, czy zrozumiałeś akcenty: ja kolegów nie zostawiam. Czasami zostawiam ludzi, z którymi pracuję - mówił wtedy w rozmowie ze swoim gościem, Tymonem Tymańskim .

Także Tymańskiego wspomina w cytowanym wywiadzie Wojewódzki i to w tym samym wątku rozmowy, który był poświęcony przyjaźni. Nie są to przyjemne słowa, wręcz przeciwnie. Muzykowi obrywa się od showmana, i to zdrowo.

Jest nawet kilku notorycznych recenzentów mojego żałosnego istnienia. Jednym z nich jest muzyk Tymon Tymański, podający się dość wylewnie za mojego kumpla, wręcz przyjaciela. Tymon z gracją tygodnika "Grazia" czy "Party" opowiada o moich pieniądzach, sławie i jej braku, karierze i jej końcu. Będąc brutalnym, stwierdziłbym grubiańsko - beze mnie Tymona medialnie nie ma, bo kogo interesuje jego płytki buddyzm, dosyć wioskowe już karate czy zakurzone płyty. Więc żeruje na mnie jak PiS na Smoleńsku. Widocznie każdy ma takiego pasożyta, na jakiego zasłużył. Mariusz Jakus, aktor z dość charakterystycznym obliczem, opowiadał mi kiedyś, że kumple zabierali go często na imprezy, bo miał być ich "licencją na ruchanie". Ja, w pewnym sensie, to samo zapewniam Tymonowi.

Kuba WojewódzkiKuba Wojewódzki Kapif Kapif

alex

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.