Justine Sacco może być podręcznikowym przykładem, jak zdobyć sławę i stracić wszystko pozostałe lecąc w tym czasie samolotem i nie wiedząc o tym. Przed wejściem na pokład samolotu, jeszcze jako rzeczniczka prasowa ogromnej korporacji IAC, napisała na Twitterze:
Lecę do Afryki. Mam nadzieję, że nie zarażę się AIDS. Żartowałam, jestem biała.
Niczego nieświadoma, leciała sobie spokojnie, a tymczasem internet wprost zahuczał od komentarzy internautów oburzonych rasistowską wypowiedzią Sacco. Głos zabrała również rodzima korporacja autorki niefortunnego wpisu. Wpis uznano za "szokujący i obraźliwy". Serwis Mashable.com zacytował oświadczenie firmy wydane, kiedy Sacco była jeszcze w powietrzu:
To szokujący i obraźliwy komentarz, który nie odzwierciedla poglądów i wartości wyznawanych przez IAC. Niestety, nasza pracownica w tej chwili jest niedostępna ze względu na odbywaną międzynarodową podróż lotniczą, ale sprawę traktujemy bardzo poważnie i podejmiemy odpowiednie kroki.
Niektóre z internetowych komentarzy okazały się być niezwykle celne.
Mówcie co chcecie, ale to cholernie imponujące, zniszczyć wszystko, co się osiągnęło, za pomocą 140 znaków lub mniej.
Paulina Kozłowska, dziennikarka portalu 300polityka.pl również trafiła w punkt.
A wszystko to działo się, kiedy Justine Sacco leciała sobie spokojnie do Afryki. Startując, była anonimową, choć wysoko postawioną pracownicą korporacji. Lądując, była znaną na całym świecie bezrobotną. W każdym razie zwolnienie Sacco jest bardzo możliwe, ponieważ firma usunęła ze swojej strony wszystkie informacje o pracownicy. Ona sama również usunęła nie tylko swój wpis, ale również całe konto na Twitterze. Mleko jednak się już rozlało. Raz opublikowana treść została błyskawicznie rozpowszechniona na wszystkich kontynentach.
alex
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!