W środę sąd orzekł wyrok w sprawie tragicznej śmierci Michaela Jacksona . Jego rodzina ubiegała się o ogromne odszkodowanie 40 miliardów dolarów od firmy AEG, która zajmowała się trasą koncertową piosenkarza. Rodzina twierdziła, że firma miała pływ na lekarza Conrada Murraya, który podał Jacksonowi śmiertelną dawkę leków. Ława przysięgłych orzekła, że firma AEG nie jest winna śmierci legendy popu, czytamy na People.com. Adwokaci firmy AEG zgodzili się, że choć śmierć muzyka była tragiczna, jednak to nie firma AEG ją spowodowała.
Przy okazji wyszła na jaw kolejna przykra informacja: świadkowie zeznali, że Jackson sam potajemnie sam kupował od lekarza propofol, która miał mu pomóc zasnąć.
Smutna prawda jest taka, że śmierć Jacksona była spowodowana jego własnymi wyborami i nastąpiłaby niezależnie od wszystkiego - ocenił ostro awdokat AEG Marvin Putnam, czytamy w People.com.
Michael Jackson zmarł w wieku zaledwie 50 lat, 25 czerwca 2009 roku z powodu przedawkowania leku. W 2011 roku, Conrad Murray, który podał mu lek, został skazany na 4 lata więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci. Lekarz ma jednak wyjść z więzienia po 2 latach już w tym miesiącu, podaje "Daily Mail".
Fot. David McNew APVic