Polscy telewidzowie na słynny serial musieli czekać niespełna rok (premiera w Stanach - wrzesień 2006), choć ci bardziej niecierpliwy już dawno zaliczyli pierwszy sezon. "Heroes" to kolejny po " Skazanym na śmierć " i "Zagubionych" serial z wielką tajemnicą, do której rozwiązania każdy kolejny odcinek tylko pozornie zbliża spragnionego emocji oglądacza. Wielkość tego, jak i innych utrzymanych w tym stylu seriali budują przede wszystkim liczne wątki poboczne, pełne napięcia zwroty fabularne i tak zwane "cliffhangery", czyli kończenie odcinka niedopowiedzeniem oraz pozostawieniem bohatera w opresji bez wyjścia. Oczywiście w kolejnym epizodzie postać radzi sobie z problemem, by w końcówce znowu znaleźć się w sytuacji, która zdaje się nie mieć rozwiązania. Takie rozwiązanie jest w pewnym sensie lassem na widza, który od razu musi poznać dalszy ciąg i w bardzo prosty, a na pewno szybki sposób uzależnia się od serialu.
"Heroes" poza tymi wszystkim cechami charakterystycznymi dla seriali "nowej ery", posiada też niezmiernie ciekawą fabułę. To historia o ludziach, którzy myśleli, że są zwykli dopóki nie odkryli w sobie fatnastycznych zdolności. Mówiąc prościej, komiks superbohaterski - ze wszystkimi swoimi atrybutami - został przeniesiony na mały ekran. Przez pierwsze odcinki poznajemy więc bohaterów, a dopiero później zaczyna kształtować się główny wątek (w pierwszej serii herosi muszą powstrzymać olbrzymią eksplozję). W każdym kolejnym odcinku, oprócz rozwijania wątku przewodniego, pojawiają się także treści epizodyczne - krótkie dygresje finalizowane w poszczególnych odcinkach.
Serial przyciągnął w Stanach prawie 15 milionów widzów, bijąc tym samym rekord stacji NBC. Drugi sezon został już zapowiedziany, a oprócz tego twórcy planują realizację "spin-offu", który opowie o początkach najciekawszych superbohaterów. W Polsce serial trafił w bardzo dobry czas. W kinach króluje właśnie "Spider-man 3", więc spragnieni bohaterów w trykotach (lub po prostu w jeansach) widzowie pewnie zasiądą przed telewizorami.