Najbardziej cieszy nas, że Alicja Bachleda-Curuś nie pracuje w pobliskiej spelunce jako kelnerka marząc o karierze Marylin Monroe, tylko gra. We wrześniu będzie można ją zobaczyć w amerykańskim thrillerze "Handel", gdzie Alicja wystąpi w jednej z głównych ról. Polka gra w nim, co nie zaskakuje, Polkę którą uprowadził rosyjsko-polski gang handlarzy żywym towarem. U boku Alicji zobaczymy zaś samego Kevina Klina.
Jeszcze film nie wszedł do kin, a urocza blondynka już staje się sławna. Pochlebne słowa na temat jej gry ukazały się w amerykańskiej prasie, a dodatek do kultowego "New York Timesa" uznał ją za jeden z pięciu najciekawszych debiutów w USA.
Potem były słynne schody tegorocznego festiwalu w Cannes, po których Polka przechadzała się w towarzystwie najpiękniejszych aktorek i modelek świata. Mimo to woda sodowa nie uderzyła jej do głowy i do tego całego hollywoodu podchodzi z dystansem - czytamy w "Gali".
W Los Angeles, gdzie jeszcze kilka lat temu czułam się osamotniona, mam teraz wielu przyjaciół. To są ludzie niezwiązani z branżą filmową, którzy przyjechali do Stanów z różnych krajów m.in. Hiszpanii, Włoch. Podobnie jak ja mają poczucie, że są tam tymczasowo. Dom jest zawsze tam, gdzie są moi rodzice - w Krakowie, ale mieszkam na dwóch kontynentach.
Alicja skończyła też już zdjęcia do kolejnego, ''zagramanicznego'' filmu ''The Beheaded Rooster''. I choć nie jest to ''amerykańskie kino akcji'', tylko film powstający w koprodukcji niemiecko-austriacko-węgiersko-rumuńskiej, wierzymy, że stanie się wielkim hitem. Z taką ślicznotką!