W 2005 roku pani Galina poskarżyła się Ivanowi na swoje zdrowie. Ten przywiózł ją do Polski, zaprowadził do najlepszych lekarzy w Warszawie, a później sfinansował skomplikowaną operację w Irkucku. Galina Stepanova ze łzami w oczach opowiada tygodnikowi "Świat i Ludzie" o cudownym synu:
Mój synek ocalił mi życie. Gdyby nie on, już by mnie nie było. Mnie samej nie stać byłoby na takie badania.
Ivan nie ukrywa ogromnej miłości do swojej mamy. Wyznał nawet, że koledzy w szkole w Rudnogorsku nazywali go maminsynkiem. Opowiedział też o ciężkich początkach w Polsce i dzieciństwie w Rosji:
Zawsze biedowaliśmy. Ojciec zostawił nas, gdy miałem kilka miesięcy. Mieszkaliśmy z babcią, która piła na umór. Poprzysiągłem sobie wtedy, że kiedyś to wszystko się zmieni.
I zmieniło się. Na lepsze. Ivan jest sławny i bogaty, dzięki czemu może swojej ukochanej mamie zapewnić dobrobyt.