10 kwietnia 2020 roku przypada dziesiąta rocznica katastrofy smoleńskiej. Joanna Racewicz opublikowała za pośrednictwem mediów społecznościowych post, w którym wspomina tragicznie zmarłego męża. Paweł Janeczek był porucznikiem polskiego Biura Ochrony Rządu. Pełnił także funkcję szefa ochrony prezydenta. Zginął równo dziesięć lat temu.
Dziesięć lat temu cały kraj na chwilę się zatrzymał. Prezydent Lech Kaczyński razem ze swoją żoną Marią i innymi przedstawicielami polskich elit społecznych i politycznych zmierzali na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Doszło wówczas do katastrofy lotniczej, a samolot stanął w płomieniach. Zginęło 96 osób. Dla Joanny Racewicz 10 kwietnia to wyjątkowo bolesna data - dziennikarka straciła wtedy ukochanego męża.
10 lat temu skończył się świat. Mój stary świat. Rano cień sylwetki na korytarzu, trzask zamykanych ostrożnie drzwi. Spokojny oddech dziecka z małego łóżeczka ze szczebelkami. Okruchy chleba na blacie, niedopita kawa. Koszula z poprzedniego dnia rzucona w biegu... Resztki dawnego życia. Wtedy - irytujące. Potem - święte. „Wrócę po osiemnastej, Kochanie” - obiecywał, gdy w piątek wrócił z pracy przed północą. Gdy szykował garnitur na następny poranek. Ciemny granat. Mogłam go opisać ze szczegółami rosyjskiemu prokuratorowi w Moskwie dwa dni później... Zobaczyłam - porwany i ubłocony. Cuchnący naftą - czytamy we wpisie.
Joanna Racewicz dodała, że jej mąż wcale nie musiał lecieć tym samolotem, ale zamienił się w grafiku z kolegą z pracy. Zrobił to, by być na urodzinach ich syna, Igora. Gdyby nie ta zamiana Paweł Janeczek nadal by żył. Dziennikarka w wielu wywiadach wspominała, że mogła odwieść męża od tej decyzji, jednak tego nie zrobiła. W poruszającym poście opublikowanym na Instagramie dodała również, że wszystkie lata po katastrofie smoleńskiej stanowią wielką wyrwę w jej życiorysie.
Stygmat wyryty na czole. Na czołach. Nas wszystkich. Wdowy smoleńskie, wdowcy. Osierocone dzieci. Opuszczeni rodzice i przyjaciele. Dziesięć lat rozdrapywania ran. Krzyki, pochodnie, upiory. Dziesięć zabranych, ukradzionych lat. I tyle samo - pamiętania o okruchach... Ważnych, jak relikwie. Jeśli to prawda, że wszystko w życiu dzieje się „po coś” - to może właśnie po to, żeby zrozumieć, że w życiu najważniejsze są drobiny codzienności. - dodała.
Paweł Janeczek osierocił dwuletniego syna. Joanna Racewicz wychowuje go samotnie. Igor Janeczek w tym roku skończy 12 lat. Dziennikarka nie ukrywa, że jest on dla niej najważniejszy i chce dla niego wszystkiego, co najlepsze.