Katastrofa lotnicza na Okęciu, do której doszło 14 marca 1980 roku, wstrząsnęła całą Polską. Choć od tragicznego zdarzenia minęło już 45 lat, każda kolejna rocznica wzbudza silne emocje nie tylko wśród fanów Anny Jantar, ale także rodzin i bliskich pozostałych zmarłych. W gronie ofiar znalazła się także Alicja Duryasz, żona aktora Wojciecha Duryasza. Aktor podzielił się poruszającym wspomnieniem z dnia katastrofy.
Wieść o katastrofie lotniczej dotarła do Wojciecha Duryasza, gdy ten był w pracy. - Miałem akurat próbę w teatrze, kiedy dowiedziałem się, że rozbił się samolot, na pokładzie którego była moja żona - zaczął. Okazało się, że na pomoc ruszył mu wówczas Marek Kondrat. - Był wtedy ze mną i zaproponował, że mnie podwiezie na lotnisko. W okolicy Pomnika Lotnika zobaczyłem kilkadziesiąt chłodziarek... Powiedziałem, że nie chcę tam jechać - wspominał aktor "Na wspólnej" wiele lat później.
Alicja Duryasz w trakcie tragicznego lotu pełniła funkcję szefowej personelu pokładowego. Dopiero po pogrzebie Duryasz dowiedział się, że przyczyną śmierci jego żony nie było zderzenie z ziemią, jak początkowo sądzono, lecz utonięcie w wypełnionej lodowatą wodą fosie okalającej fort "Okęcie" Twierdzy Warszawa.
Wojciech Duryasz poznał przyszłą żonę, gdy był jeszcze studentem warszawskiej szkoły teatralnej. Wraz z kolegami chodzili na studniówki do różnych liceów w Warszawie, a Alicja była jedną z maturzystek. Uczucie pomiędzy dwojgiem jednak nie pojawiło się od razu. Musiało minąć kilka lat, zanim ponownie zwrócili na siebie uwagę. - Pamiętała mnie, ale nie mogła się umówić, bo miała zaplanowany lot. Była już wtedy stewardesą. Obiecała, że po powrocie do Warszawy odezwie się do mnie. I odezwała się... - opowiadał aktor. Para pobrała się 1966 roku, a niedługo potem razem powitali na świecie córkę Dominikę. Choć rodzina była dla Alicji najważniejsza, nie chciała rezygnować z pracy, dzięki czemu jej rodzina mogła żyć w dostatku. Kiedy zaś awansowała na szefową personelu pokładowego na trasach transatlantyckich, postanowiła, że popracuje jeszcze trzy, może cztery lata, a potem zakończy karierę. Lot z Warszawy do Nowego Jorku i z powrotem w marcu 1970 roku miał być jednym z ostatnich w jej karierze. Alicja została pochowana wraz z resztą załogi na wojskowych Powązkach.