Allan Enso raczej nie spodziewał się, że po rozstaniu z Nicol Pniewską wybuchnie taka awantura. Informację o rozpadzie związku potwierdził w mediach nie kto inny, jak niedoszły teść syna Edyty Górniak. Artystka porządnie się wkurzyła i nie kryła oburzenia całą sytuacją. Kilka dni później odwiedziła bez zapowiedzi studio nagraniowe należące do Barta Pniewskiego, aby zabrać wyposażenie. Ten ruch zaskoczył milionera, który wspierał w karierze Allana Enso. Górniak postanowiła rozwiać wątpliwości we wpisie na Instagramie. "Mój syn po rozstaniu zabrał swoją własność, czyli cały swój sprzęt muzyczny kupowany przez lata, z obawy przed ludźmi, którzy zaczęli go agresywnie atakować" - przekazała. Allan w tym czasie wstrzymał się od komentarzy i nie publikował nic na Instagramie. To właśnie się zmieniło.
Allan Enso po zamieszani wokół rozstania z Nicol Pniewską postanowił wylecieć z Polski. Syn Edyty Górniak 27 marca obchodzi 21. urodziny. Z tej okazji mógł liczyć na publiczne życzenia od znanej matki, która na InstaStories pochwaliła się, że zabrała go w urodzinową podróż. "Kocham najmocniej synek!" - podkreśliła, zamieszczając również kadr z lotu prywatnym samolotem. Nie zdradzili swojej destynacji, ale można podejrzewać, że padło na tropikalne miejsce.
Na Instagramie Allana pojawił się pierwszy wpis od kilku miesięcy. Młody artysta opublikował serię kadrów - pozował na plaży i wśród palm. Zdaje się, że postanowił nawiązać do zamieszania wokół swojej osoby. "Przyjmij chaos" - napisał w opisie artysta. W komentarzach nie zabrakło życzeń urodzinowych od znajomych i fanów.
Nieoczekiwanie do afery pomiędzy Górniak i jej synem a Pniewskim z córką nawiązała Ewa Minge. Ostro podsumowała milionera. "Mamy tu pana, który podobno w konsultacji z córką obwieścił światu, co się wydarzyło. Bo niby media go pytały? (...) Reklama własnej osoby, biznesu za miliony i kolekcji butów, bo nic innego do głowy mi nie przychodzi" - napisała w mediach społecznościowych. Na te słowa zareagowała Nicol Pniewska. "Jedna pani rozpoczęła, a druga pani, gdy ucichło, wznowiła i obie kontynuują... Ale przecież takie są dalekie od 'fake drama' [fałszywego dramatu - przyp. red.]. Obrzydliwe" - napisała, nie kryjąc przy tym oburzenia, córka Barta Pniewskigo.