Maryla Rodowicz jest jedną z największych gwiazd polskiej estrady. To jej zawdzięczamy popularność takich utworów jak "Małgośka", "Niech żyje bal" czy "Kolorowe jarmarki". Wokalistka od ponad 50 lat bryluje na scenie i wcale nie ma zamiaru zwalniać tempa. Prężnie dotrzymuje kroku młodszym wokalistkom i nadal stanowi dla nich sporą konkurencję. Rodowicz urodziła się 8 grudnia 1945 roku w Zielonej Górze i niedawno skończyła 78 lat. Jej kariera rozkręciła się na dobre po wydaniu debiutanckiego albumu "Żyj mój świecie", który na rynku pojawił się w 1970 roku. Rodowicz nazywana jest także "kolorowym ptakiem polskiej estrady" ze względu na spektakularne stroje, w jakich zachwyca podczas publicznych wystąpień. Rodowicz należy do grona artystów, którzy mają niewielką emeryturę i muszą stale występować, by móc się utrzymać. Wokalistka nie raz w wywiadach poruszała temat finansów. Zobaczcie, ile pieniędzy dostaje od ZUS-u.
Maryla Rodowicz wylansowała wiele przebojów, ale wokalistka nie jest autorką śpiewanych przez siebie piosenek, więc nie należą się jej tantiemy od ZAIKS-u. Rodowicz w wywiadach nie raz poruszała temat wysokości swojej emerytury. Ten temat już nie raz rozpalał do czerwoności media. Większość artystów nie może pochwalić się wysokimi świadczeniami, ponieważ albo odprowadzali bardzo małe kwoty do ZUS-u, albo w ogóle ich nie płacili. Jak swego czasu donosił "Super Express", emerytura Rodowicz to zaledwie 1917 złotych, więc artystka musi stale koncertować, aby było ją stać na wygodne życie.
O artystycznej emeryturze nie myślę. Mam bardzo bogate plany. Dopiero się rozkręcam. Moc jest ze mną - wspominała w rozmowie z Plejadą.
Sytuacja Maryli Rodowicz znacząco pogorszyła się po rozwodzie artystki z milionerem Andrzejem Dużyńskim. Między parą długo toczyła się batalia sądowa, która miała swój finał w 2016 roku. Artystka ubiegała się o alimenty w wysokości 20 tysięcy złotych, ale ostatecznie orzeczono rozwód z winą obu stron i Rodowicz nie dostała żadnych alimentów, ma za to pod swoją opieką willę w Konstancinie, której utrzymanie generuje ogromne koszty. Wokalistka korzysta też z pomocy gosposi i ogrodnika, a posiadanie służby wiążę się z kolejnymi kosztami.
Pracuję dużo, dlatego że muszę opłacić rachunki. A jednak ten duży dom generuje codziennie duże koszty. Niestety, rachunki to rachunki i trzeba je płacić. W dodatku straciłam samochód, więc musiałam wynająć inny - wyznała Rodowicz w rozmowie z "Twoje Imperium".
Wokalistka nie tylko sporo koncertuje, ale skrupulatnie planuje domowy budżet. W jednym z wywiadów wyznała, na co przeznaczyłaby milion, gdyby udało jej się wygrać na loterii. - Od razu bym przepuściła. Ja od ładnych paru lat nie robiłam żadnych zakupów, ponieważ myślę głównie o rachunkach. Nie kupowałam ciuchów (...) Chociaż bez sensu. Przecież ja mam mnóstwo ciuchów, moja córka je sprzedaje, bo wylewa się z szafy. A ile ja mam torebek, butów... - zaczęła rozważania w rozmowie z Pomponikiem. W dalszej części wywiadu Rodowicz doszła do wniosku, że wygraną przeznaczyłaby na rodzinny wyjazd. - Może bym wzięła dzieci i pojechała na Malediwy. To jest bardzo drogi kierunek. Wynajęcie domu to jest dziennie fura pieniędzy, plus kolacyjki z widokiem na morze, stolik, który stoi na plaży... Chciałabym na takie wypasione wakacje pojechać. Nie byłam na wakacjach, ojej… ładnych parę lat - podsumowała w rozmowie z serwisem.