Joanna Racewicz udzieliła Plotkowi obszernego wywiadu, w którym poruszyła wiele tematów. W rozmowie z Wiktorem Krajewskim opowiedziała też o hejcie, z którym walczy od dawna. Dziennikarka przywołała historię jednej z jej hejterek. Ta opowieść robi wrażenie.
Joanna Racewicz jest obecna w mediach społecznościowych od dawna. Na Instagramie publikuje wpisy o charakterze politycznym, odwołuje się do bieżących wydarzeń w kraju. Nie brak też jednak jej prywatnych zdjęć. Pod tymi niejednokrotnie pojawiają się komentarze hejterów, którzy atakują prezenterkę. W dużej mierze okrutne komentarze dotyczą aparycji Racewicz. Internauci wmawiają jej bowiem między innymi, że przesadza z medycyną estetyczną. Racewicz znalazła na nich spsoób - wchodzi na instagramowe profile hejterów i także zostawia im uwagi.
Jedna z pań napisała do mnie "Jak mogłaś sobie coś takiego zrobić? Kiedyś byłaś taka piękna, a teraz jesteś takim plastikowym maszkaronem. Nic ci się nie rusza. Twarz ci się nie rusza. Czoło ci się nie rusza". Więc weszłam do tej pani [na instagramowe konto - red.], pooglądałam sobie jej zdjęcia. Bez agresji, delikatnie, też jej napisałam, co uważam na jej temat. Zapytałam, czy jest pani w porządku, że teraz ja weszłam do niej i spróbowałam odbić piłeczkę - wyznała.
Okazuje się, że to zadziałało, bo hejterka odezwała się do Racewicz i przeprosiła. Przyznała, że zrozumiała swój błąd.
Jakiś rodzaj refleksji nastąpił, więc jedna osoba uratowana - powiedziała nam Racewicz, podsumowując sytuację.
Dziennikarka uważa, że od kiedy zaczęła ujawniać swoich hejterów, znajduje pod swoimi postami coraz mniej agresywnych komentarzy.