Gdy straciła matkę, postanowiła, że sama nigdy nią nie zostanie. Trauma z dzieciństwa była z nią całe życie

Była aktorką i artystką kabaretową z niebywałą charyzmą, a także kobietą, która pomimo wielu przeciwności nie straciła radości życia. Nawet zmagając się ze śmiertelną chorobą, zachowała pogodę ducha. Widzowie pokochali Krystynę Sienkiewicz za występy w "Kabareciku" Olgi Lipińskiej, "Kabarecie Starszych Panów" i rolach w takich produkcjach jak "Rodzina Leśniewskich" czy "Rzeczpospolita babska". Po śmierci aktorki w 2017 roku rozgorzała walka o kilkumilionowy spadek po niej.

Pogoda ducha Krystyny Sienkiewicz pozwoliła artystce uporać się ze smutnymi wspomnieniami naznaczonego wojną i utratą rodziców dzieciństwa. Dała też siłę w walce z licznymi chorobami - wylewem, nowotworem, chorobą oczu. Radością życia dzieliła się na scenie i na ekranie, a także w autobiografii. W życiu prywatnym nie miała szczęścia - dwukrotnie się rozwodziła. Nie chciała mieć własnych dzieci ze względu na traumę po śmierci rodziców. Z tego samego powodu zdecydowała się na adopcję. Ale relacja z przybraną córką okazała się trudna. Kiedy Krystyna Sienkiewicz chorowała, to jej bratanek był dla niej wsparciem. Dlatego to właśnie jemu, nie przybranej córce, artystka zapisała w spadku warte około trzech milionów złotych nieruchomości.

Sama na świecie

Krystyna Waleria Sienkiewicz przyszła na świat 14 lutego 1935 roku. Podobnie jak w przypadku wielu urodzonych w tamtych czasach dzieci, dzieciństwo Krystyny i jej brata Ryszarda było naznaczone piętnem wojny. Najpierw rodzina, w obawie przed wywózką na Syberię, musiała uciekać z okolic Grodna. Następnie ojciec Krystyny wstąpił do AK i trafił do obozu koncentracyjnego w Oranienburgu. W 1944 roku matka dziewczynki zmarła w wyniku skrętu jelit - w wojennej zawierusze nie udało się na czas zawieźć jej z prowincji do warszawskiego szpitala i kiedy tam trafiła, lekarze byli już bezsilni.

Została pochowana w Warszawie, na Bródnie. Tam ją rozpoznawaliśmy w kostnicy, żegnaliśmy. Ja, braciszek i jacyś przyjaciele rodziny. Była wystawiona przed pogrzebem w otwartej trumnie. Kazali nam ją całować. Całowałam ją w ręce. Miała bardzo duży brzuch, kipiel w kiszkach. Koleżanka mamy, nauczycielka, tak jak mama, zajęła się mną na jakiś czas. Wiele ludzi mi w życiu pomogło, ale nie pamiętam nazwisk - wspominała tragiczne wydarzenia Krystyna Sienkiewicz w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Mieczysław Czechowicz, Krystyna Sienkiewicz / 'Paryż-Warszawa bez wizyt'
Mieczysław Czechowicz, Krystyna Sienkiewicz / 'Paryż-Warszawa bez wizyt' archiwum Filmu / Forum / archiwum Filmu / Forum

Po śmierci matki dzieci trafiły do domu dziecka. Tam odnalazła je ciotka. Ze względu na trudną sytuację materialną (kobieta miała już małego synka, jej mąż zginął w Powstaniu Warszawskim) nie mogła przyjąć pod swój dach obojga rodzeństwa. Dlatego przygarnęła Krysię, a Rysio został w domu dziecka w Warszawie. W dziewczynce szybko ujawnił się talent plastyczny. Ze skrawków materiału zaczęła robić laleczki. Szło jej tak dobrze, że ciotka postanowiła je sprzedawać i w ten sposób Krystyna zarobiła pierwsze pieniądze. Ale wciąż miała poczucie, że została sama na świecie. Dlatego już jako mała dziewczynka miała myśli samobójcze.

Myślałam, ze jak usiądę gołą pupą na wilgotnej ziemi, to się rozchoruję i umrę. Siedziałam tak przez kilka godzin w ciemnym zaułku i nagle przyleciał do mnie bielinek kapustnik. Wiem, że to zabrzmi infantylnie, ale pomyślałam, że ten motyl to duch mojej mamusi, że ona nade mną czuwa i nie chce, żebym umarła - wspominała aktorka w jednym z wywiadów.

W dorosłym życiu Krystyna Sienkiewicz powtarzała, że stara się nie rozpamiętywać traumatycznych przeżyć z dzieciństwa.

Krystyna Sienkiewicz
Krystyna Sienkiewicz TRICOLORS / TRICOLORS/East News
Nie należy skupiać się na ciemnych stronach życia, bo to do niczego nie prowadzi. W dzieciństwie straciłam rodziców, byłam sama na świecie. Gdybym się wtedy załamała, nie rozmawialibyście dziś ze mną.

Różowe zjawisko

Kolejne lata przyniosły dobrze przyjęte role filmowe, takie jak ta w komedii sensacyjnej Jana Batorego "Lekarstwo na miłość" (1965), gdzie Sienkiewicz zagrała Jankę, przyjaciółkę granej przez Kalinę Jędrusik Joanny, czy ta w komedii wojennej "Rzeczpospolita babska" (1969), gdzie wystąpiła w roli szeregowego Anieli. Te dwa filmy aktorka uważała za najważniejsze w swojej karierze.

To był w ogóle dla mnie ważny okres. Wtedy pracowałam już w zawodowym teatrze, w Ateneum, przez pięć lat grałam w "Niech no tylko zakwitną jabłonie" - wspominała Krystyna Sienkiewicz w "Gazecie Wyborczej".
Krystyna Sienkiewicz i Zofia Czerwińska, 70-lecie Teatru Syrena
Krystyna Sienkiewicz i Zofia Czerwińska, 70-lecie Teatru Syrena VIPHOTO / VIPHOTO/East News

Życiowe perturbacje

Krystyna Sienkiewicz nie miała szczęścia w miłości. Jej pierwszym mężem był Włodzimierz Rylski. Pochodzący ze Śląska piosenkarz robił w NRD karierę pod pseudonimem Bert Hendrix. Artystka w "Wyborczej" wspominała, że na przeszkodzie związkowi stanęła nie tyle odległość, co jej niechęć do Niemiec wywołana wojenną traumą.

Tak naprawdę, kiedy jeździłam do niego do Berlina wschodniego, nie mogłam znieść wokół języka niemieckiego. Kiedy przeszłam koło Volkspolizei, od razu okupacja mi się przypomniała, patrzę, stoi taki Niemiec w łódkowatej czapce, gwiżdże pod nosem, nogi rozstawione, mocno stojące na ziemi, w dalszym ciągu taki jakiś nacjonalistyczny, myślę sobie: "nie, nie mogę tu być, zniszczę siebie". Robiły mi się pamięciowe odbitki w głowie z ukłuciem w sercu.
Krystyna Sienkiewicz i Magdalena Zawadzka
Krystyna Sienkiewicz i Magdalena Zawadzka VIPHOTO / VIPHOTO/East News

Krystyna Sienkiewicz w dzieciństwie straciła oboje rodziców, dlatego obiecała sobie, że sama nie wyda na świat dziecka. Swoją decyzję argumentowała niepewnością jutra i obawą przed tym, że jej potomstwo, tak jak ona kiedyś, zostałoby samo na świecie. Ale doszła do wniosku, że adopcja, uratowanie sieroty - takiej, jaką ona sama kiedyś była - to co innego. Podczas Stanu Wojennego w życiu Krystyny Sienkiewicz pojawiła się mała dziewczynka, Julia.

Teatry były pozamykane, byliśmy bezrobotni, wszystko zamarło i ja, żeby się nie nudzić, a zrobić coś szlachetnego, wzięłam ze szpitala, właściwie uratowałam, 3,5-letnie dziecko. Miałam wtedy dom w Świdrze, tam zamieszkaliśmy — wspominała Sienkiewicz.

Warunkiem adopcji był ślub, dlatego artystka zdecydowała się wyjść za Andrzeja Przyłubskiego. Po latach wyznała, że nie był to związek z miłości. Małżeństwo zawarte z konieczności nie przetrwało próby czasu, a ponieważ Krystyna Sienkiewicz nie spisała z mężem intercyzy, na rozwodzie sporo straciła. Mimo to artystka jako dojrzała kobieta była bardzo dobrze sytuowana. W przeciwieństwie do wielu gwiazd, w okresie, gdy dobrze zarabiała, nie wydawała pieniędzy na prawo i lewo, a mądrze je inwestowała. Kupowała ziemię i nieruchomości, a dla adoptowanej córki nabyła mieszkanie.

Problemy w życiu Krystyny Sienkiewicz zaczęły się pojawiać wraz z wiekiem. Jej zdrowie coraz bardziej szwankowało, ale ona nie poddawała się, nie traciła pogody ducha. Najpierw, w 2004 roku, w wyniku krwotoku podsiatkówkowego obu oczu, utraciła 85% wzroku. Nie zmusiło jej to jednak do zejścia ze sceny, a odpowiednia terapia przynosiła dobre efekty. Niestety, w 2014 roku Krystyna Sienkiewicz doznała udaru mózgu, a rok później zdiagnozowano u niej czerniaka. Artystka dzielnie walczyła z chorobą. W październiku 2015 roku ukazała się jej biografia autorstwa Grzegorza Ćwiertniewicza, zatytułowana "Krystyna Sienkiewicz. Różowe zjawisko". Niestety, 12 lutego 2017 zmarła na skutek komplikacji spowodowanych infekcją układu oddechowego. Jej pogrzeb, na wyraźne życzenie artystki, miał świecki charakter.

Krystyna Sienkiewicz, Skazani na Shawshank - premiera w Teatrze Syrena
Krystyna Sienkiewicz, Skazani na Shawshank - premiera w Teatrze Syrena Jankowski/REPORTER / ADAM JANKOWSKI/REPORTER

W czasie choroby stosunki pomiędzy Krystyną Sienkiewicz a jej adoptowaną córką znacznie się pogorszyły. Młoda kobieta zerwała z przybraną matką kontakt, artystką opiekował się jej bratanek - lekarz i muzyk, Kuba Sienkiewicz. Dlatego w swoim testamencie to właśnie jemu pani Krystyna zdecydowała się zostawić cały swój majątek, a także zwierzęta - uratowane z ulicy psy i koty. Julia Przyłubska nie zaakceptowała wydziedziczenia, rozpoczęła się batalia prawna, która do dziś nie została rozstrzygnięta.

Więcej o: