Marta Lech-Maciejewska w sierpniu opublikowała wpis, w którym przyznała, że wykryto u niej nowotwór złośliwy. Lekarze zauważyli guz już prawie dziesięć lat temu, ale początkowo go zlekceważyli. "Po raz pierwszy na USG został opisany w 2016 roku. (...) W moim przypadku guz, który okazał się tak wrednym przeciwnikiem, rośnie we mnie od ośmiu lat" - pisała. Maciejewska przeszła niezbędne operacje. Teraz pojawiła się w programie Patrycji Ceglińskiej-Włodarczyk "Pasja jest kobietą", gdzie opowiedziała o rokowaniach.
Prezenterka na co dzień stara się myśleć pozytywnie. Podczas leczenia zdarzały się jej jednak chwile słabości. - Miałam takie złe myśli na początku, ale one szybko zostały wyparte przez statystyki - zaczęła. - Od początku dostałam jednak informacje, że ten rak, którego ja miałam, ma świetne rokowania. I wycięty bardzo szybko, być może będzie wymagał dodatkowego leczenia, ale jeżeli tylko nie da przerzutów, a wycięto mi bardzo dużo węzłów chłonnych i okazuje się, że w żadnym węźle chłonnym nie znalazły się te komórki nowotworowe, to raczej sądzimy, że to nie poszło nigdzie dalej. Rokowania są świetne - powiedziała.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Prezenterka Polsatu wyznała: Guz rósł we mnie od ośmiu lat. Lekarze go zignorowali. Jak się dziś czuje?
Prezenterka zdradziła, że choć samym nowotworem na późniejszych etapach leczenia nie martwiła się aż tak bardzo, to negatywne myśli narastały wokół innych potencjalnych komplikacji. - Jest dużo rzeczy pobocznych, o które się martwiłam. Na przykład to, że ta operacja była w obrębie strun głosowych i ona bardzo blisko strun głosowych przebiegała. Jest bardzo wysoki odsetek ludzi, którzy po tej operacji albo tracą głos, albo głos jest zmieniony, statystyka jest wysoka. Jest to jednak narkoza, operacja. Dużo rzeczy, które martwiły mnie po drodze - mówiła Lech-Maciejewska. Na szczęście wszystko przebiegło zgodnie z planem.
Nie przegap najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj Plotek.pl naGOOGLE NEWS