Emeryci nie mogą liczyć w Polsce na kokosy. W ostatnich latach głośne są wypowiedzi aktorów czy piosenkarzy, którzy przez lata zgarniali krocie za swoją pracę, ale nie opłacali składek emerytalnych i dziś ich świadczenie jest czasem mniejsze niż przeciętnego Polaka. Do tego grona zalicza się np. Maryla Rodowicz. A choć Justyna Steczkowska w sierpniu skończyła dopiero 52. lata i, jak mówi, nie myśli, by po 60 porzucić scenę, już dawno zabezpieczyła swoją przyszłość.
Reporter "Faktu" zapytał Justynę Steczkowską, czy czuje wsparcie państwa i pobiera 800 plus. - Tymi rzeczami zajmuje się mój mąż. Na pewno chyba skorzystał z tego, tak jak wszyscy rodzice - odpowiedziała piosenkarka i nie chciała rozwijać tego tematu. Płynnie - niepytana - zaczęła za to mówić o emeryturach. - Na pewno nie liczyłabym na państwo, jeśli chodzi o emerytury. Widzę to od wielu lat, jak ten system emerytalny jest coraz słabszy, dlatego trzeba mieć świadomość, żeby się ogarnąć w młodości i pomyśleć o tym, co będziemy mieli, jak będziemy starsi. Wtedy, kiedy już życie nie będzie nam pozwalało na pęd i olbrzymią ilość energii, którą możemy poświęcić pracy - powiedziała.
Różnie z tym bywa, ponieważ jedni ludzie w pełnym zdrowiu pracują do 80., albo nawet 90. roku życia i dobrze się mają, są bardzo kreatywni i zdrowi. Ale trzeba pamiętać o tym, że nie każdy ma takie szczęście. Ludzie często zapominają po drodze o tym, że zdrowie jest czymś, o co trzeba dbać na co dzień, a nie tylko od czasu do czasu
- dodała gwiazda.
Swego czasu Michał Wiśniewski wyznał, że nie rozumie kolegów z branży, którzy narzekają na niskie świadczenie emerytalne. - Sami jesteśmy sobie winni, powinniśmy odkładać. Przecież zarabiamy takie pieniądze, że możemy odkładać. Ja mam ubezpieczenie prywatne, dlaczego miałbym płakać? Jak mi się coś stanie, to rodzina jest zabezpieczona. Nie do końca rozumiem. Przecież możesz płacić ZUS. Dobrowolnie też możesz płacić składkę emerytalną. Rejestrujesz działalność gospodarczą i możesz odkładać pieniądze. (...) Nie odkładałeś, to nie masz - skwitował w rozmowie z Pomponikiem. Przypomnijmy, że swego czasu "Super Express" donosił, że emerytura Maryli Rodowicz to 1917 złotych. - Pracuję dużo, dlatego że muszę opłacić rachunki. A jednak ten duży dom generuje codziennie duże koszty. Niestety, rachunki to rachunki i trzeba je płacić. W dodatku straciłam samochód, więc musiałam wynająć inny - wyznała Rodowicz w rozmowie z "Twoje Imperium" - mówiła gwiazda jakiś czas po rozwodzie.