Taki wpis na koncie podróżniczki to rzadkość. Przeważnie widzimy ją energiczną i uśmiechniętą na Instagramie, kiedy opowiada o nowych projektach zawodowych czy dalekich zakątkach, jakie ostatnio odwiedziła. Tym razem wspomniała o antybiotyku i schorzeniach, z którymi aktualnie się zmaga.
"Choroba nie odpuszcza. Okazało się, że po trzech tygodniach udawania, że się leczę, mam już… zapalenie płuc, więc dostałam kolejny antybiotyk i bezwzględny nakaz leżenia w łóżku" - napisała w najnowszym poście dziennikarka. Widzimy na zdjęciu samą zainteresowaną, która zbiera siły, przytulając kota. "Na szczęście mam przy sobie dwóch najlepszych pielęgniarzy i okłady z kotów, więc wierzę, że będzie tylko lepiej" - dodała Wojciechowska. Zaznaczyła również, czym stara się zabić czas. "A ponieważ nie pracuję i nie włączam komputera, to mogę zająć się jedną z moich największych pasji. Krzyżówki. Wiecie, że ja je zabieram na każdy kraniec świata? Mogę zapomnieć ładowarki do telefonu, ale krzyżówki panoramiczne są zawsze w moim plecaku!" - napisała. Wspomniała także o tym, że nie warto testować wytrzymałości organizmu podczas osłabienia, tylko należy od razu zająć się regeneracją.
I pamiętajcie, że jak człowiek chory, to trzeba się położyć do łóżka i od razu leczyć, a nie pracować czy latać po świecie, a potem się dziwić, że 'się pogorszyło'
- oznajmiła. Wspomniane zdjęcie znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
Martyna Wojciechowska o tym, jak dba o formę niezbędną na krańcu świata
Gorący lub mroźny klimat, inne jedzenie oraz mnóstwo pieszych wędrówek - do takich okoliczności trzeba się dobrze przygotować. W dawnej rozmowie z nami podróżniczka zdradziła, jak dba o swoją sprawność, która przydaje się podczas realizowania "Kobiety na krańcu świata". - Potrzebuję dużo treningów, bo muszę być w formie. Potrzebuję być w formie, żeby jeździć na te krańce świata i żeby nadążyć za ekipą, a nawet powiem więcej, wyznaczać to tempo. Tak że absolutnie to jest coś, co traktuję jak część moich obowiązków zawodowych, ale w ogóle zawsze lubiłam się ruszać. Kocham ruch, więc biegam, ćwiczę i w ogóle jestem osobą, która niewiele czasu siedzi, więc cały czas jestem w ruchu. A w ogóle samo bycie na krańcach świata to jest jak obóz kondycyjny. To trzeba mieć naprawdę żelazne zdrowie, wstawać o świcie, chodzić spać późno, być cały czas w biegu, zmiany temperatury, zmiany stref klimatycznych, zmiany diety, no i zmiany stref czasowych - wyznała Wojciechowska w ubiegłym roku.