• Link został skopiowany

Nie żyje Jan Ptaszyn Wróblewski. Wybitny jazzman miał 88 lat

O śmierci muzyka poinformowała jego rodzina. "Był mistrzem nie tylko saksofonu, ale też improwizacji słownej".
Jan Ptaszyn Wróblewski
Nie żyje Jan Ptaszyn Wróblewski. Wybitny jazzman. Fot. KAPiF.pl

W wieku 88 lat zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski. Laureata "Złotego Saksofonu" i "Złotej Tarki" pożegnała w upamiętniającym poście rodzina. Kilka słów o artyście powiedział również dyrektor muzyczny RDC Maciej Goliński. "Dla wielu pokoleń naszych rodaków to nazwisko, której jednoznacznie kojarzy się z jazzem, ale też z pięknem słowa w języku polskim. Ptaszyn był mistrzem nie tylko saksofonu, ale też improwizacji słownej" - wspominał Goliński. W galerii na górze strony znajdziecie archiwalne zdjęcia muzyka.

Zobacz wideo Czesław Niemen odmówił Edycie Bartosiewicz: „Był jak zwykle czarujący, ale się nie zgodził"

Jan Ptaszyn Wróblewski zdobył w swojej karierze mnóstwo nagród 

Ptaszyn tak naprawdę przecierał szlaki polskiego jazzu za granicą. Jako pierwszy wystąpił na amerykańskim festiwalu w Newport. Później jego kariera nabrała tempa i koncertował już na całym świecie. Muzyk prowadził również audycję radiową, w której zarażał słuchaczy pasją do tego konkretnego gatunku. "To piekielna przyjemność móc ludziom poopowiadać o jazzie i puszczać im najwspanialsze rzeczy, jakie tylko się chce. To po prostu frajda" - tłumaczył w 2022 roku Polskiemu Radiu. Wróblewski był wielokrotnie nagradzany. W 2007 roku zdobył Złotego Fryderyka za całokształt twórczości. Z kolei w 2012 roku został laureatem Dorocznej Nagrody Ministra Kultury. Zaledwie cztery lata później otrzymał paszport "Polityki". Muzyk cenił sobie szczerość, zwłaszcza podczas prowadzenia audycji "Trzy kwadranse jazzu". 

Jan Ptaszyn Wróblewski czerpał ogromną radość ze swojej audycji. Zawsze był przygotowany 

W rozmowie z Polskim Radiem jazzman przyznał, że zdarzały mu się pomyłki, choć było ich stosunkowo mało. "Myślę, że jakichś pomyłek nie popełniłem zbyt wiele, ale kiedy popełniałem, to przecież żadna sprawa - w następnym programie przyznawałem się do tego i natychmiast to prostowałem. Myślę, że takie podejście jest lepsze niż próby, żeby coś tam zakamuflować czy zagmatwać" - tłumaczył. W tym samym wywiadzie Wróblewski zdradził, że często dochodziło do różnych problemów z jego płytami. Trzeszczały, zacinały się lub wcale nie działały. Dlatego zawsze miał przy sobie dodatkowe egzemplarze. ZOBACZ TEŻ: Nie żyje Brian McCardie. Słowa żony gwiazdora łamią serce 

Więcej o: