Więcej podobnych treści znajdziecie na stronie Gazeta.pl
W 2021 roku Anna Paliga opublikowała długi list o tym, jak studenci są mobbingowani przez swoich wykładowców. Po jej wpisie sporo osób, które miały takie doświadczenia, zaczęło zabierać głos. W tym gronie znalazły się też dobrze znane aktorki, np. Weronika Rosati czy Joanna Koroniewska. Aktorki porozmawiały też z Karoliną Korwin Piotrowską, a ich wypowiedzi znalazły się w nowej książce dziennikarki, "Wszyscy wiedzieli". Zarówno Rosati, jak i Koroniewska, wyjątkowo źle wspominają zwłaszcza jedną wykładowczynię.
Weronika Rosati nie ukrywa, że źle wspomina okres studiów w Łódzkiej Szkole Filmowej. Głównie przez styczność z jedną z wykładowczyń. Kobieta miała znęcać się nad nią psychicznie, podcinać skrzydła, a także umniejszać sukcesy. Rosati pamięta, co usłyszała od niej, kiedy zagrała w serialu Ryszarda Bugajskiego. Wykładowczyni nazwała to dnem.
Wiesz, dla 19-letniej dziewczyny, która uważa, że zrobiła świetną rzecz, grając ze wspaniałymi aktorami u takiego reżysera, to było straszne. Poczułam się, jakbym była nago na tej scenie i ktoś po prostu napluł mi w twarz - wyznała.
Ale nie tylko wykładowczyni miała uprzykrzać naukę w szkole filmowej. Również jej asystent pozwalał sobie na zbyt dużo. Weronika Rosati wspomina, że miał jej sugerować, że sypia z reżyserami, by dostać kolejne role. Takie przypuszczenia miał wysnuć po tym, jak w sieci pojawiły się zdjęcia z festiwalu Camerimage, na którym sfotografowano aktorkę w tym samym rzędzie, w którym siedział Oliver Stone.
Ten asystent powiedział wtedy coś takiego na zajęciach "Są aktorki, które myślą, że jak będą przesiadywać po nocach z reżyserami i się prześpią dla ról, to zrobią karierę". Taki tekst padł z jego ust. Dziś bym mu odpyskowała, ale wtedy... To były takie czasy, że jeśli ktoś ci powiedział, że jesteś k..wą, to chowałaś głowę w piasek - wspomina.
Aktorka wspomniała też tzw. fuksówkę, której poddawani byli nowi studenci. Ponoć jeden ze studentów ze starszego rocznika wyjątkowo uwziął się na młodszych kolegów i miał kazać im np. naśladować zwierzęta.
Jak widzę jego twarz w serialach i mniejszych rolach, to włos mi się jeży na głowie – znęcał się nad ludźmi psychicznie - komentuje Rosati.
Nienajlepsze zdanie ma także Joanna Koroniewska. Co ciekawe, aktorka wspomina tę samą wykładowczynię, o której mówiła także Weronika Rosati. Aktorka już jakiś czas temu napisała o tym w mediach społecznościowych, jednak w rozmowie z Karoliną Korwin Piotrowską zdradziła więcej.
Od razu na początku wybrała mnie sobie za cel i szczerze, była to niekończąca się moja walka z upokorzeniem, wstydem i samymi najgorszymi emocjami. Wybitna pani pedagog wymyślała mi ksywy, które raniły mnie do żywego, wciąż zwracała uwagę na to, jaka to jestem głupia, używając przy tym naprawdę mocnych słów. Najgorszych. Najmocniejszych" – wyznała w mediach społecznościowych.
Aktorka szczególnie zapamiętała, jak została potraktowana przez wykładowczynię, kiedy poprosiła ją o trochę wolnego od nauki, bo potrzebowała zająć się chorą matką. Kobieta miała nowotwór sutka. Niestety, choroba postępowała, a mama aktorki miała przerzuty w całym ciele, do mózgu, do kości. Choć kobieta była chora, to nie chciała zamartwiać córki i starała się, by wiedziała, jak najmniej i żeby mogła skupić się na nauce. W końcu jednak wyjawiła jej prawdę. Wówczas początkująca aktorka zwróciła się do profesor i przedstawiła całą sytuację.
Jej reakcję mam w pamięci do dzisiaj. Wyzwała mnie od egoistek. Powiedziała, że nie jestem w teatrze sama, gram w spektaklu z innymi kolegami. Jak w ogóle mogę wyobrażać sobie taką sytuację, że nie będzie mnie na próbie - wyznała i dodała, że wykładowczyni rozłączyła się.
Joanna Koroniewska pojawiła się na próbie, a wieczorem dostała informację o śmierci matki. Wówczas musiała zrezygnować z prób do spektaklu, by poświęcić czas na zorganizowanie pogrzebu.
Aktorka dodała, że gdyby dziś usłyszała od wykładowczyni przeprosiny, to byłoby to dla niej ważne i wiedziałaby, że kobieta zdaje sobie sprawę, jak ją skrzywdziła.