Więcej artykułów ze świata show-biznesu znajdziesz na Gazeta.pl
Śmierć 30-letniej Izabeli wstrząsnęła opinią publiczną. Organizacje praw kobiet i część polityków, a także znane twarze polskiego show-biznesu zrzucają winę za tragedię na wyrok Trybunału Konstytucyjnego o całkowitym zakazie aborcji. W całej Polsce zorganizowano protesty w ramach akcji "Ani jednej więcej". Na Instagramie w charakterystyczny dla siebie sposób włączyła się w nią Matylda Damięcka.
Matylda Damięcka opublikowała na Instagramie serię grafik poświęconych sprawie śmierci 30-letniej Izabeli. Aktywistka stworzyła ilustracyjną parafrazę ostatnich wiadomości, jakie kobieta wysłała przed śmiercią do matki. Grafikę zatytułowała "smski", a tragicznie zmarłą 30-latkę określiła jako "mimowolną ofiarę ustawy aborcyjnej".
Dziecko waży 485 gramów.
Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć.
I nic nie mogą zrobić.
Zaczekają aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy.
Przyspieszyć nie mogą.
Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć - pisała ciężarna kobieta do matki.
Grafika, na której widzimy zakrwawioną rękę decydentów, szczególnie poruszyła internautów. Pod postem rozpętała się dyskusja na temat ustawy aborcyjnej.
Szok. To jest krew na rękach wyborców PiS.
Czekali, aż ona umrze. Nikogo nie obchodziła, nie obchodził ich nawet umierający płód. Rządzi nami sekta.
Ile jeszcze kobiety w tym kraju będą cierpieć? - piszą internauci.
To nie pierwszy raz, gdy Matylda Damięcka za pomocą rysunków komentuje sprawy aktualne i ważne z punktu widzenia społeczeństwa. Ostatnio dosadną grafiką odwołała się do śmierci trzech osób na granicy Polski z Białorusią.
Na wstrząsającym rysunku, który zatytułowała "żywy płot", możemy zobaczyć słynny drut kolczasty, który znajduje się na granicy, a na nim martwe ciało, symbolizujące ofiary wychłodzenia.