Na początku czerwca Meghan Markle i książę Harry powitali na świecie drugą pociechę. Dziewczynka otrzymała imiona - kolejno - po prababci i babci. Jej narodzinami fascynowali się fani Sussexów na każdym kontynencie, nic więc dziwnego, że wszystko odbywało się w warunkach najwyższej jakości.
Magazyn "People" zdradził kulisy narodzin kolejnej prawnuczki królowej Elżbiety II. Okazuje się, że kiedy Meghan przyjechała do szpitala, miała ze sobą liczną obstawę w postaci bodyguardów.
Mieli dużo ochrony, a szpital musiał ich pomieścić.
Ponadto amerykańska aktorka i jej mąż przez długi czas zastanawiali się, której placówce zaufać.
Przejrzeli kilka szpitali, zanim osiedlili się w Santa Barbara Cottage Hospital. Meghan uwielbia to, że szpital ten założyły kobiety. Bezpieczeństwo i prywatność były równie ważnym aspektem - podaje informator tygodnika.
Santa Barbara Cottage Hospital może szczycić się posiadaniem najnowocześniejszego i najlepszej jakości sprzętu, przy okazji zapewniając stałą opiekę nie tylko ciężarnej kobiecie, ale także jej bliskim. Książę Harry był bowiem obecny przy żonie cały czas. "People" twierdzi, że Meghan rodziła pod okiem doktorki Melissy Drake oraz doktora Mothy'ego, który nadzorował poród zdalnie z Wielkiej Brytanii. To on prowadził bowiem pierwszą ciążę aktorki, kiedy dwa lata temu rodziła Archiego w London Portland Hospital.
Jeśli wierzyć amerykańskiej prasie, Meghan i Harry są bardzo wdzięczni rodzinie królewskiej, że nie ingerowała w to, gdzie i w jakich okolicznościach na świat przyjdzie kolejna prawnuczka brytyjskiej monarchini.
Mogli w spokoju cieszyć się narodzinami.
Myślicie, że Sussexowie planują już podróż do Londynu? W końcu królowa chciałaby pewnie poznać Lilibet.