Czyżby dla Meghan Markle bycie księżną było niewystarczające, a aktorka od dawna miała dużo ambitniejsze plany związane z władzą? Nie milkną wszak plotki, że żona księcia Harry'ego chce w 2024 roku kandydować w wyborach prezydenckich w USA.
O tym, że Meghan Markle ma w planach kandydować na prezydenta USA mówiło się od dawna. Pierwsze plotki pojawiły się już rok temu - wraz z odejściem Markle i Harry'ego z rodziny królewskiej. Już wówczas zauważano, że Meghan lubi otaczać się wpływowymi politykami - plotkowano, że ma dobry kontakt z Barackiem Obamą i Joe Bidenem. Nie kryła się też ze swoimi poglądami politycznymi - wspierała Bidena w jego kampanii prezydenckiej i otwarcie krytykowała Donalda Trumpa. Złośliwi już wtedy twierdzili, że próbuje łączyć swoje nazwisko z polityką, tak by konotowało z silnymi politycznymi graczami.
Teraz te sensacyjne doniesienia powracają. Daily Mail donosi wszak, że Markle rozważa walkę o Biały Dom już w 2024 roku, jeśli Joe Biden nie ubiegałby się o reelekcję. Tabloid twierdzi, że informacje te ma potwierdzać jeden z polityków, który pracował w administracji premiera Tony’ego Blaira.
Na tym jednak nie koniec. Takie sam informacje padają z ust Colin Campbell - autorki najnowszej biografii Meghan i Harry'ego zatytułowanej "Meghan and Harry: The Real Story".
Ona ma polityczne plany, wiadomo to od dawna. Powiedziano mi nawet, że zamierza w przyszłości kandydować na prezydenta Stanów Zjednoczonych - powiedziała Colin Campbell, na antenie australijskiej telewizji.
Fani owej - przyznajmy szczerze - szalonej teorii przypominają też, że Meghan wchodząc do rodziny królewskiej, nie chciała zrzec się swojego amerykańskiego obywatelstwa. To miałoby wskazywać, że już wówczas myślała o tym, by kiedyś robić karierę w Białym Domu.