Kilka dni temu w zagranicznej prasie pojawiły się zdjęcia Jennifer Lopez z rajskich wakacji. Piosenkarka wyeksponowała na plaży swoje kobiece kształty, które zostały uwiecznione w obiektywach fotoreporterów. Gwiazda pochwaliła się figurą, publikując na Instagramie pozowane zdjęcia w bikini z własnej rolki aparatu. Porównaliśmy wtedy wyidealizowane fotki z mediów społecznościowych z relacjami paparazzi. Teraz pod lupę bierzemy jeden z ostatnich teledysków JLo, który zestawiamy z jej naturalnym lookiem uchwyconym podczas kameralnego spotkania z przyjaciółmi.
Amerykańska gwiazda tuż po urlopie powróciła do celebryckich obowiązków. Jennifer na co dzień bardzo dba o swoją formę, dlatego czym prędzej wybrała się na siłownię, a po treningu stawiła się na spotkaniu z przyjaciółmi. Sportowy strój - luźne, niebieskie dresy i biała, krótka bluza z kapturem - lekko odsłonił brzuch Lopez, która podjechała pod lokal czerwonym kabrioletem.
Ciemne okulary i wzorzysta maseczka zniknęły z twarzy piosenkarki, gdy tylko usiadła przy stoliku jednej z restauracji na południu Florydy. Wtedy oczom i obiektywom fotoreporterów ukazała się bardzo naturalna odsłona JLo. Bez makijażu i w gładko uczesanych i spiętych w kucyk włosach zajadała się posiłkiem w towarzystwie znajomych.
Nad medialnym wizerunkiem Jennifer pracuje sztab profesjonalistów, którzy dbają, by w każdym teledysku wyglądała perfekcyjnie. Widzicie aż tak dużą różnicę pomiędzy "zrobioną" a prawdziwą wersją gwiazdy?