Siostra Mateusza Damięckiego, Matylda, wzięła udział w Strajku Kobiet w sobotę na ulicach Warszawy. Z relacji zamieszczonej na jej Instagramie wynika, że została ranna w wyniku uderzenia ze strony jednego z funkcjonariuszy policji.
Matylda Damięcka została zraniona na Strajku Kobiet. Okazało się, że sprawcą ataku był nie kto inny, a funkcjonariusz policji, który teoretycznie powinien zadbać o ochronę i bezpieczeństwo uczestników.
W sobotę na ulicach pojawiło się kilka tysięcy ludzi protestujących przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego, ale i świętujących 102. rocznicę uzyskania przez Polki praw wyborczych. Jak się okazuje, pokojowe przemarsze i tym razem utraciły swój pierwotny charakter. Aktorka relacjonowała wydarzenie na swoim Instagramie, gdy niespodziewanie została uderzona przez policjanta, który szybko zaczął się oddalać.
Co to było ku*wa? Co to było? No proszę powiedzieć - krzyczy Matylda na nagraniu.
Na innym wideo, chwilę po zajściu, Damięcka tłumaczy, jak doszło do ataku.
Chciałam powiedzieć, że chyba właśnie pokojowe protesty się skończyły, przynajmniej dla mnie. Dostałam od pana policjanta, nie wiem, co miał w ręku, ale nie zdążyłam się zorientować. Mam to nagrane. Welcome in Poland - tłumaczy.
Przepraszam, czy tu biją? A kto to taki dzielny uderzył mnie krótkofalówką. No kto? - pyta w poście na Instagramie.
Matylda Damięcka była ofiarą sobotniego ataku policji. Wiadomo, że podczas Strajku Kobiet doszło także do kilku innych aktów przemocy. Były przepychanki, a kilka osób miało trafić do radiowozu. Doszło również do starcia z Martą Lempart, która miała być otoczona przez służby, z kolei poseł Michał Szczerba poinformował, że Barbara Nowacka została zaatakowana gazem w trakcie interwencji poselskiej.