Koncert na żywo "Dla Ciebie Mamo" został zorganizowany przez TVP z okazji Dnia Matki. Cała sprawa rozniosła się w mediach bardzo szerokim echem, ponieważ uczestniczyło w nim więcej niż 50 osób i nie do końca przestrzegano warunków sanitarnych, takich jak zachowanie dwóch metrów odległości między artystami na scenie. W internecie na TVP wylała się fala krytyki, a do dyskusji włączył się również Mateusz Damięcki.
Podczas koncertu wystąpiły największe gwiazdy TVP - Zenek Martyniuk, zespół Boys czy Weekend. Żaden z artystów nie miał na scenie założonej maseczki ochronnej. Wielu osobom nasunęło się więc pytanie - dlaczego Telewizja Polska postanowiła zorganizować duży koncert, podczas gdy teatry, kina i inne miejsca kultury muszą pozostać zamknięte?
Mateusz Damięcki w swoim wpisie, który opublikował na Facebooku, twierdzi, że to wcale nie była wpadka, a planowane działanie.
Nie, nie zgadzam się z tymi, którzy uważają, że ten koncert był strzałem w kolano. Nie mógł być. Wiemy już bowiem, że nasi władcy nie robią nic ani przypadkowo, ani nieudolnie. Wszystko czemuś służy - zaczął swoją wypowiedź.
W dalszej części przywołał zdjęcie premiera w restauracji, który nie miał ani maseczki, ani nie zachował odpowiedniej odległości między innymi gośćmi.
Zdjęcie premiera bez maski w restauracji na przykład służyło przydaniu oryginalności sposobowi, w jaki rząd postanowił poinformować społeczeństwo o nowych rozluźnieniach obostrzeń, w myśl zasady - jedno dobre zdjęcie zamiast tysiąca słów. Cóż za ergonomia (...).
Na koniec dodał, że na zmiany dotyczące upodobań politycznych nigdy nie jest za późno. Przy okazji nie szczędził gorzkich słów.
Pozostali ludzie, ci, którzy nigdy nie mieli wątpliwości, że na PiS i Pana Andrzeja Dudę nie zagłosują, wiedzą, że to, co się dzieje dziś w Polsce, cały ten koncert, to po prostu zwykle sku***syństwo.
Zgadzacie się z aktorem?