24 lutego w sportowej hali w centrum Los Angeles odbyło się ostatnie pożegnanie Kobego Bryanta. Na ceremonii zorganizowanej przez rodzinę, nie zabrakło przyjaciół, fanów i znanych osób. Pojawili się m.in Beyonce, która zaśpiewała dwa swoje utwory, Jennifer Lopez i rodzina Kardashianów. Na scenie przemawiała nie tylko wdowa po koszykarzu, Vanessa, ale również Michael Jordan. Nie krył wzruszenia.
Sportowiec wszedł na scenę zapłakany. Swoim wstępem doprowadził do łez żonę Bryanta.
Kobe był wspaniałym sportowcem i ojcem. Zostawił nas, ale wśród nas. Byliśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi. Był mi jak młodszy brat. Pożyczaliśmy i zabieraliśmy sobie rzeczy jak prawdziwe rodzeństwo. Dzwonił do mnie i pisał nawet w nocy. Miał pasję, niespotykaną pasję. Kobe był dla mnie inspiracją. Chciał być najlepszym koszykarzem. Zawsze chciałem być dla niego najlepszym starszym bratem. Rozmawialiśmy o biznesach, rodzinie, o wszystkim.
Jordan zakończył swe przemówienie ważnym przesłaniem.
Nikt z nas nie wie ile czasu nam zostało. Musimy żyć i cieszyć się życiem. Kochać rodzinę, przyjaciół. Tak jak Kobe. Spoczywaj w pokoju mój mały braciszku.
Data 24 lutego nie jest przypadkowa. Po pierwsze, drużyna Lakersów nie miała zaplanowanego żadnego meczu, ale przede wszystkim, Bryant zawsze grał z numerem 24, a Gianna na boisko wychodziła z numerem 2 (luty - drugi miesiąc roku). Na wydarzenie zlecieli się fani koszykarza z całego świata, a wejście do specjalnie wynajętej hali było biletowane. Wejściówki sprzedały się w kilka chwil, a cały przychód zostanie przekazany na konto fundacji sportowej Mamba & Mambacita.
CW