Tegoroczna gala wręczenia nagród Grammy obfitowała w wiele wzruszeń. Tego samego dnia tragicznie zginął koszykarz Kobe Bryant. Artyści kilka razy oddawali hołd legendzie sportu, przez co w cieniu znalazła się Demi Lovato, która w niedzielę wystąpiła po raz pierwszy od przedawkowania narkotyków w 2018 roku.
Życie Demi Lovato to typowa historia gwiazdy, która rozpoczęła karierę w bardzo młodym wieku. To odbiło się na jej zdrowiu psychicznym i finalnie doprowadziło do uzależnienia od narkotyków. 27-letnia dziś wokalistka ma za sobą kilka odwyków, ale te nie pomogły jej na dobre rozstać się z używkami. Latem 2018 roku Demi przedawkowała i otarła się o śmierć. Od tamtej pory ograniczała swoją obecność w mediach. Wielki powrót zaplanowała na niedzielną galę Grammy 2020.
Piosenkarka zaśpiewała swój najnowszy singiel "Anyone". Utwór został nagrany zaledwie cztery dni przed tym, jak została hospitalizowana po przedawkowaniu narkotyków. Występ był bardzo emocjonalny. Już na samym początku Demi wybuchnęła płaczem. Szybko otarła jednak łzy i kontynuowała śpiewanie.
Mówiłam do mojej wyobraźni, zaufałam alkoholowi (...) Mam dość pustej rozmowy, bo nikt mnie już nie słyszy - śpiewała Lovato w zwrotce.
Po zakończonym występie cała hala Staples Center zaserwowała jej owacje na stojąco.
Kilka dni temu Demi udzieliła też pierwszego od ponad roku wywiadu. Podczas rozmowy przyznała, że zanim przedawkowała, napisała utwór, który był "płaczem o pomoc". Chodziło jej właśnie o singiel "Anyone".
Słuchasz tego i myślisz: jak ktoś mógł przesłuchać piosenkę i nie pomyśleć "pomóżmy tej dziewczynie"? - zastanawiała się w wywiadzie.
Myślicie, że Demi jest już gotowa na powrót do show-biznesu?
MŁ