Karol Strasburger i jego 35-letnia partnerka, a zarazem menedżerka, Małgorzata Weremczuk w tajemnicy przed mediami wzięli ślub. Dopiero po fakcie w mediach pojawiły się zdjęcia nowożeńców z ceremonii - możecie je zobaczyć TUTAJ. Uroczystość odbyła się na początku sierpnia. Kolejny krok? Oczywiście podróż poślubna. Jak donosi tygodnik "Na Żywo", małżonkowie spędzili miodowy weekend w Komierowie, nieopodal Borów Tucholskich.
Prezenter w rozmowie z tygodnikiem zdradził, że plan na podróż poślubną był jeden - ma to być niespodzianka. Co najważniejsze, udała się ona w stu procentach.
Chciałem jej zrobić niespodziankę i udało się. Małgonia była zachwycona. Spędziliśmy uroczy czas. Było pływanie łódką po stawie, rozmowy o życiu, ale i o historii mojej rodziny - mówi Strasburger w rozmowie z "Na Żywo".
Posiadłość, do której wybrali się małżonkowie, nie była przypadkowa. Okazuje się, że jej właścicielem jest kuzyn prezentera, Piotr Komierowski.
Moja babcia Hanna pochodziła z Komierowskich. To była dla mnie ważna podróż do korzeni. Warto jest wrócić do miejsc, z których się wywodzimy - dodał Strasburger.
A co na to Małgorzata Weremczuk? Była zachwycona. Tak ich wspólną podróż wspomina w rozmowie z "Na Żywo":
Słowo 'razem' to nasze hasło. Mamy tak mało wspólnych chwil. Dlatego czas spędzony razem był bezcenny - podsumowała.
Zazdrościcie takiej przygody?
DH