Taylor Swift zadebiutowała w 2006 roku singlem "Tim McGraw". To właśnie ta piosenka okazała się być dla nastoletniej wówczas wokalistki przepustką do wymarzonej kariery. Początkowo Amerykanka była kojarzona głównie z popularną w USA muzyką country. Z czasem zaczęła też nagrywać pop, a przeboje takie jak "Shake It Off", czy "Blank Space" umocniły jej status. Jak się okazuje, Taylor może już nigdy nie zaśpiewać swoich największych hitów. Prawo do nich wykupił Scooter Braun - znany menedżer gwiazd, który obecnie współpracuje między innymi z Justinem Bieberem i Arianą Grande.
Oj, szykuje się drama roku. Medialne konflikty to standard w show-biznesie. Pamiętacie te kłótnie polskich gwiazd?
Mimo że profile Swift w mediach społecznościowych są śledzone przez miliony, to bardzo rzadko pojawia się na nich coś nowego. Być może wynika to z tego, że w odróżnieniu od innych gwiazd 29-latka prowadzi je sama. Jeśli więc wrzuca do sieci obszerny wpis, to znaczy, że coś jest na rzeczy. Nie inaczej było tym razem. Amerykanka zdradziła, że straciła prawa autorskie do piosenek, które nagrywała na początku kariery.
Przez lata prosiłam o to, żeby moja praca była moja własnością. Zamiast tego dostałam możliwość podpisania kontraktu z Big Machine Records i "otrzymania" jednego albumu w zamian za nagranie kolejnego. Odeszłam, bo wiedziałem, że Scott Borchetta sprzeda kiedyś wytwórnię, tym samym sprzedając mnie i moją przyszłość. Musiałam dokonać rozdzierającego wyboru, by porzucić moją przeszłość. Muzykę, którą pisałam na podłodze mojej sypialni i teledyski, które wymyśliłam i opłaciłam z pieniędzy, które zarobiłam grając w barach, klubach, halach, a potem na stadionach - zaczęła swój emocjonalny wpis.
Najbardziej boli ją jednak to, że teraz pieczę nad jej twórczością będzie sprawował Scooter Braun. Tych dwoje już od dawna ma ze sobą na pieńku, ale Taylor dopiero teraz wyjawiła, że menedżer gwiazd miał ją prześladować i utrudniać karierę.
Tak jak wtedy, gdy Kim Kardashian opublikowała nielegalnie zarejestrowany fragment rozmowy telefonicznej, który rzekomo wyciekł, a następnie zachęcił swoich dwóch klientów, żeby zastraszali mnie w sieci. Lub kiedy Kanye West zemścił się, pokazując mnie nagą w teledysku - wylicza.
Piosenkarce chodziło między innymi o sytuację, gdy Justin Bieber wrzucił na Instagrama zdjęcie z zadziornym podpisem "Co słychać, Taylor?". Na fotce byli też Scooter Braun i Kanye West.
Gwiazda nie ukrywa, że to, co się wydarzyło, to dla niej "najgorszy możliwy scenariusz". Głos zabrał też Bieber. Mimo że na wstępie przeprosił swoją starszą koleżanką z branży, to kilka zdań dalej stanął murem za swoim wieloletnim menedżerem.
Co próbowałaś osiągnąć, publikując ten wpis? Wydaje mi się, że chodziło ci o to, by wzbudzić współczucie. Wiedziałeś też, że twoi fani zaczną teraz wyżywać się Scooterze - napisał.
Idol nastolatek zapewnił, że zarówno on, jaki i jego menedżer, kochają Taylor. Jego zdaniem najlepszym wyjściem z konfliktu jest rozmowa. Nie wydaje nam się jednak, żeby wokalistka miała w głowie godzenie się. Gwiazda przecież słynie ze swoich hollywoodzkich dram. Przypomnijmy, że przez lata była skłócona z Katy Perry. Panie pogodziły się dopiero kilka tygodni temu, co Swift sprytnie wykorzystała do promocji swojego nowego teledysku.
Takiej awantury wśród topowych gwiazd nie było już dawno. Czyją stronę trzymacie?
MŁ