Batalia byłego premiera, Kazimierza Marcinkiewicza i poetki, Izabeli trwa. Była żona premiera (rozwód został sfinalizowany jesienią zeszłego roku) donosi na swoich profilach w social mediach o kolejnych zmaganiach. Obecnie powodem jej zmartwień są pieniądze. Isabel informowała, że sąd nakazał politykowi spłatę zaległych alimentów. Niestety, Olchowicz-Marcinkiewicz nie dostaje pieniędzy, a jak twierdzi, nie jest zdolna do pracy.
W najnowszym wpisie poetka podkreśla, że nie zamierza się poddać. Dodaje też, że polityk podał ją do sądu.
Zostałam pozwana przez dłużnika - zostaję mi bronić się, bo kłamstw w tym wydaniu nie zdzierżę. Jaki ma w tym cel nadawca? Odpowiedź nasuwa się sama - czytamy na jej profilu na Facebooku.
Izabela nie może pracować przez kontuzję ramienia, której nie udało się wyleczyć. Kobieta uległa wypadkowi, a rehabilitacja nie przyniosła skutku. Jej były już mąż nie wierzy w tę wersję wydarzeń i sugerował, że wypadek miał być sfingowany.
Jak można nie wykonywać wyroku sądu i jeszcze pozywać wierzyciela?! Czy to nie surrealizm w czystej postaci? Media pisały o mnie, sugerując się tym, co pisał dłużnik, tj. że 'się mszczę'. Ludzie, jeśli wam się sądownie należą pieniądze, to macie prawo, ba obowiązek, upominać się o nie, tak jak i o wypłatę za pracę. Ja domagam się tego co mi przyznał prawomocnie sąd. Dłużnik alimentacyjny bezprawnie nazwał mnie 'stalkerką'. Bo domagam się swoich praw - kontynuuje kobieta.
Kazimierz nie godzi się na płacenie byłej żonie, którą nazywa "stalkerką". Choć jego mieszkanie miał zając komornik, polityk również nie zamierza się poddać. Z kolei Isabel uważa, że jej problem jest lekceważony, a media nie chcą pokazywać jej jako poszkodowanej, co wykorzystuje były premier.
Ja nie odpowiadam za losowy przebieg zdarzeń, tak jak doszło do mojej niepełnosprawności. Bo czy winić kogoś, że złamał nogę, bo źle stanął lub że grając w piłkę poślizgnął się i złamał rękę?! Nie otrzymuję też żadnej pomocy od państwa, od Zus-u, renty, nic, bo nie mam lat pracy w Polsce! Nie kwalifikuję się. A z niepełnosprawnością zostanę prawdopodobnie do końca życia - stąd alimenty. Ktoś pomyśli, że przesadzam z tym, że moja sytuacja jest aż tak zła, tym bardziej jako była żona byłego premiera. Nic bardziej mylnego.
Coś nam się wydaje, że ta sprawa długo jeszcze się nie zakończy, bo żadna ze stron nie zamierza ustąpić. Na pewno będziemy znać jej przebieg na bieżąco - pani Olchowicz-Marcinkiewicz nie zamierza niczego ukrywać.
jm