Maja Bohosiewicz wyłamała się z dość zwartego szeregu gwiazd, które zgodnie poparły #czarnyprotest. W poniedziałek tysiące ubranych na czarno ludzi wyszło na ulice protestować przeciwko projektowi ustawy odbierającej kobiecie prawo decydowania o swoim życiu i zdrowiu. Aktorka na Facebooku opublikowała wpis, w którym oskarża protestujących o naiwność.
Jeżeli w państwie jest głośno na jakiś temat, to też nie bez powodu. Wałkowanie tematu aborcji to tylko temat zastępczy, żeby wzburzyć lud, który ślepo będzie wychodził na ulice mając poczucie, że wie, co się dzieje i ma prawo głosu - pisze.
Bohosiewicz sugeruje, że rząd wykorzysta skupienie masowej uwagi ludzi, żeby po cichu przepchnąć przez Sejm inną kontrowersyjną ustawę.
Ustawa o CETA ma być podpisana 26października. Polskę zaleją produkty naszpikowane GMO. Wszystkie produkty będą odkażane chlorem, nafaszerowane antybiotykami, modyfikowane genetycznie.
Po tych słowach uderza bezpośrednio w uczestników protestu.
Jak się już porządnie najemy takiego GMO i będziemy zachodziły w ciąże to faktycznie jest spora szansa na urodzenie ośmiornicy zamiast zdrowego dziecka. Więc idźcie na #czarnyprotest, żebyście mogły się przebadać, bo nowotwory będą czekały na was na półce w sklepie - kończy swój wpis.
Z wpisu co prawda bezpośrednio nie wynika, że Maja Bohosiewicz jest przeciwko protestowi, jednak doprecyzowuje to w dyskusji pod nim.
Jak zorganizują marsz, żeby została ta ustawa, która jest, to chętnie pójdę. Ale na marsz aborcyjny nie chcę iść, bo w tym tłumie większość jest za aborcją, po prostu.
Tezy z ostatniego zdania już nie uzasadniła, zresztą jest na tyle ryzykowna, że byłoby to nader trudne. Osoby, które deklarują akces w proteście mówią zresztą o obronie prawa kobiet do samostanowienia, a nie o popieraniu aborcji.
CETA to umowa handlowa między Unią Europejską i Kanadą. Pomimo wielu głosów sprzeciwu, Polska najprawdopodobniej umowę podpisze. Ma to się stać 27 października.
JZ