Dziennikarz tabloidu spytał o stan śledztwa Prokuraturę dla Warszawy Mokotowa. Po publikacjach magazynu "Wprost" i przesłuchaniu pracowników TVN przez specjalną komisję, dziennikarz rozstał się ze stacją - powodem miało być łamanie praw pracowniczych. Tymczasem odpowiedź prokuratury jest zaskakująca:
Postępowanie sprawdzające dotyczące molestowania seksualnego w spółce TVN zakończone zostało odmową wszczęcia postępowania karnego, mając na uwadze, że nie zostały wypełnione znamiona żadnego czynu zabronionego - poinformowała Małgorzata Szeroczyńska, rzeczniczka mokotowskiego oddziału.
"Fakt" sprawdził też co z rzekomym posiadaniem przez dziennikarza narkotyków. Okazuje się, że Durczok nie został przesłuchany w tej sprawie.
Obrońca dziennikarza, mec. Jacek Dubois przyznał w rozmowie z "Wyborczą", że jest zaskoczony i nic nie wiedział o takim stanowisku prokuratury.
Podobnie Marianna Durczok, żona dziennikarza. Sam Durczok jest za granicą i właśnie wraca do Polski - czytamy na stronie "Wyborczej".
Tabloid zastanawia się dlaczego wnioski prokuratury i komisji TVN są różne. Dziennikarze dywagują, że w grę mogą wchodzić dwa powody:
Może to wynikać albo z faktu, że sprawcą rzekomego molestowania, którego miał dopuścić się pracownik stacji, wcale nie był Kamil Durczok, albo że jego działanie było tak znikome, że nie podlegało pod żaden paragraf.
jus