Robert Gonera zachwycił widzów i krytyków rolą w kultowym "Długu" Krzysztofa Krauzego. Jego kariera nie potoczyła się jednak później, tak jakby chciał. Aktor dostawał raczej niewielkie role, występował w produkcjach telewizyjnych (miłośnicy polskich seriali kojarzyć mogą go przede wszystkim z "M jak miłość"). Problemy aktora zaczęły się, kiedy w 2012 roku rozwiódł się z żoną. Po podziale majątku i oddaniu mieszkania matce dzieci, jak sam mówi "otarł się o bezdomność". O swoich problemach opowiedział w rozmowie z " Newsweekiem ".
Zwykle mówią w takich sytuacjach: chlał, ćpał, sam sobie zgotował taki los. U mnie nic takiego nie było. Po prostu tak się ułożyło. Byłem przekonany, że po doświadczeniach filmowych i teatralnych to kwestia czasu, kiedy zacznie dzwonić telefon, pojawią się propozycje. Myliłem się.
Trudna sytuacja finansowa zmusiła go do tego, by zacząć szukać pracy poza zawodem. Gonera przyznaje, że był zdesperowany.
Pan, który ze mną się spotkał, patrzył podejrzliwie. Wczoraj pana widziałem w telewizji, a dziś chce pan być pilarzem w lesie? - wspomina.
Hopkins przez 20 lat siedział w barze na przedmieściach Los Angeles, bo nie było go stać na nic innego. U mnie też się tak ułożyło. Może za chwilę będzie inaczej - dodaje.
Aktor stwierdził, że swoją historią dzieli się, by zweryfikować, jego zdaniem, wypaczony obraz aktora jako osoby pławiącej się w luksusie, wolnej od trosk "zwykłych ludzi". Sam znalazł już nowy pomysł na siebie. Ukończył kurs produkcji filmowej w szkole Andrzeja Wajdy, zajął się również pisaniem scenariuszy. Nie oznacza to jednak, że "gardzi" swoją serialową przeszłością.
Nie jestem fanem telewizji i seriali, a wielu ludziom uratowała ona życie, dała pracę - mówi o graniu w serialach.KAPIF
em