Liczba kobiet, które oskarżają gwiazdora o wykorzystanie seksualne, ciągle rośnie (ofiar miało być 15), a Bill Cosby nazywa ich słowa "insynuacjami". W rozmowach z mediami nie chciał ich do tej pory komentować. W wywiadzie dla "The New York Post" skupił się na mediach i żonie . Słuchająca go dziennikarka zwróciła uwagę, że jego głos przez telefon brzmiał "optymistycznie".
Muszę powiedzieć jedno. Oczekuję, że "czarne media" będą trzymać się najwyższego standardu dziennikarstwa z czym wiąże się neutralność wobec opisywanego tematu - stwierdził Cosby.
Kobiety miały padać ofiarami komika już od lat 60. Przez cały ten okres u jego boku stała żona. Dziennikarka zapytała Cosby'ego, jak Camille radzi sobie z oskarżeniami wobec męża.
Miłość i siła kobiecości. Powtarzam: miłość i siła kobiecości. I można powiedzieć to odwrotnie. Siła kobiecości i miłość - tłumaczy dawna gwiazda telewizji.
Po tych słowach Cosby wywiad uciął. Wszystko wskazuje, że rozmowie przysłuchiwali się jego prawnicy.
Oni nie chcą, żebym rozmawiał z mediami - rzucił na pożegnanie.
Pierwsza domniemana ofiara, która zdecydowała się oskarżyć komika to Andrea Costand. Na policję poszła w 2005 roku. Stwierdziła wówczas, że została wykorzystana rok wcześniej w domu Cosby'ego. Sprawa została umorzona i aktorowi nie zostały postawione zarzuty. Wkrótce potem do mediów zgłosiła się kolejna kobieta. Beth Ferrier wyznała, że została przez gwiazdę telewizji odurzona narkotykami dosypanymi do kawy i zgwałcona na tylnym siedzeniu jego samochodu. Po Ferrier zaczęły ujawniać się kolejne pokrzywdzone. Z 15 oskarżających gwiazdę telewizji, pod nazwiskiem zrobiło to jeszcze pięć innych: Barbara Bowman, Tamara Green, Joan Tarshis, Janice Dickinson oraz Therese Serignese.