U szczytu popularności postanowiła przerwać karierę i zająć rodziną. "To podstawowa różnica między artystą, a celebrytą - umiejętność schodzenia ze sceny" - wspomina Przybylską Andrzej Piaseczny.
Aktorka po raz pierwszy pojawiła się w serialu "Złotopolscy" w 1997 roku. 19-latka o ślicznej buzi i wielkich oczach wcieliła się w postać Marylki Baki. Publiczność szybko ją pokochała, a w serialu walczyło o nią dwóch bohaterów granych przez Piotra Szwedesa i Andrzeja "Piaska" Piasecznego.
Tak wyglądała pierwsza scena z jej udziałem:
Szwedes i Piaseczny wspominali Przybylską w TVP Info. Obydwaj podkreślali przede wszystkim to, jak wspaniałą była osobą - pełną ciepła i optymizmu, a do tego gotową zrezygnować z kariery dla rodziny.
Przez te kilka lat wszystkie telewizje na nią czekały, a ona decydowała, że czegoś nie bierze, bo ważniejsza była rodzina. Wolała spędzić czas z mężem, dziećmi - podkreślił Piotr Szwedes.
Spotkałem ją w marcu. Zupełnie przypadkowo. To był bardzo zły dzień dla niej. Ona chyba wtedy dostała tę najgorszą wiadomość. Mimo tego, ona w dalszym ciągu była uśmiechnięta - opowiadał Piaseczny. - Można by zapytać, dlaczego nie pokazywała nam swojego cierpienia, a przecież wolność wyboru, o którą walczyliśmy jest możliwością schodzenia ze sceny w taki sposób, w jaki chcemy.
Artysta wspomniał też sytuację, gdy on i Przybylska musieli pocałować się na planie serialu:
Ja byłem czerwony, ona czerwona, a tu nie ma czasu. Ktoś mi dziś powiedział, żebym tego nie mówił, ale powiem: ona pięknie się całowała.
Ostatnią scenę w "Złotopolskich", aktorka zagrała w 2010 r. Miała wtedy 31 lat:
jus