Był w aż SIEDMIU obozach koncentracyjnych. I przeżył!

Siedem razy przekraczał bramy obozów. W tym dramacie miał wiele szczęścia.

Dachau, Gusen, Dachau, Auschwitz, Gross Rosen, Hersbruck, Dachau - to obozy, których bramy przekraczał Marian Główka. Jednak mężczyzna może czuć się szczęściarzem. Przeżył. Codziennie ocierał się o śmierć, ale przetrwał. Nie buntował się, nie próbował uciekać, potrafił wymigać się od ciężkiej pracy, ale jej nie unikał.

Auschwitz-Birkenau / Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta

Skąd ta umiejętność przetrwania? Myślał o rodzinie i bał się, że podzieli z nią swój los. Nie chciał zatem uciekać. Po każdej takiej akcji zabijano 10-15 więźniów. Zwożono do obozu ich rodziny. Nie dbał tylko o siebie. Jak tylko mógł, pomagał innym.

Przed wojną był nauczycielem i instruktorem harcerstwa. We wrześniu miał dołączyć do wojska polskiego jako rezerwista. Nie zdążył. Jego rodzina cierpiała z głodu. Wyruszył do Bielska-Białej, ale nie mógł znaleźć zatrudnienia jako polski nauczyciel. Zanim wymyślił, jak ma uratować rodzinę, przyszli po niego Niemcy. Przesłuchiwali go w więzieniu, wysłali do tymczasowego obozu pracy w fabryce mebli w Cieszynie, później zapakowali do wagonów kolejowych i wywieźli na zachód. Wtedy pierwszy raz trafił do Dachau. Powitały go: zimny prysznic, golenie głowy i genitaliów i długie stanie na placu apelowym, bez butów i ubrań. Był kwiecień 1940 roku, a Marian miał wtedy 32 lata. Dachau był nazywany "akademią terroru". To tam szkolono komendantów następnych hitlerowskich obozów. Nie było jednak tak źle. Pierwsze dni w Dachau wydawały się znośne. Dostali swoje łóżka i metalowe szafki. Więźniowie wręcz tęsknili za pracą. Pewnego dnia dostali mundury, drewniaki i zostali zapakowani do wagonów bydlęcych.

Wysłano ich do obozu w Gusen, który znajdował się przy największym w Austrii kamieniołomie granitu. Od tej pory już nikt nie narzekał na brak pracy. Byli niewolnikami. Codziennie pokonywali dwukilometrową drogę z obozu do kamieniołomu, a esesmani - w większości kryminaliści - którzy ich pilnowali, popędzali ich do pracy pejczami.

W jedną stroną biegaliśmy bez kamienia, a w drugą z kamieniem wziętym w biegu. Aby zaoszczędzić koszuli obozowej, nakazano zdjęcie koszuli i kamienie noszono na gołych ramionach- wspominał Główka.

Wtedy nabawił się pierwszej poważnej kontuzji . Dostał przepukliny po tym, gdy musiał nieść kawałek krawężnika, który z trudem mogły unieść trzy osoby:

Niosłem go chyba z 50 metrów. Zrzuciłem go, bo coś mi pękło - opisywał.

Nie mógł chodzić. Miał szczęście, bo skierowano go do szpitala, a później do lekkiej pracy. To nietypowa praktyka. Z reguły niezdolnych do pracy od razu rozstrzeliwano. Później pobił go kapo. Był tak poraniony, że stoczył się do roli "muzułmana" - tzw. "żywego trupa". Zdarzył się kolejny cud. Na apelu odczytano jego numer i zapowiedziano, że wraca do Dachau na odpoczynek. Współwięźniowie uznali, że wysyłają go do komory gazowej, której jeszcze wówczas w Gusen nie było.

Brama byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz
Brama byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz fot. Adam Golec / Agencja Wyborcza.pl
fot. Adam Golec / Agencja Gazeta

W Dachau jednak dostał kolejny numer. Spotkał księdza i poprosił o spowiedź. Obawiał się, że balansowanie na granicy życia i śmierci niedługo się skończy. Niedługo później wywieziono go do Auschwitz, gdzie miał pracować przy rozbudowie obozu. Tu było najgorzej. Nowo przybyłych więźniów bito na wyrywki. Praca była wyczerpująca. W mrozie (był grudzień) pracował na dachu, później udało mu się dostać do pracy przy stajni, gdzie było cieplej. Przepuklina zaczęła mu dokuczać. Operowano go bez znieczulenia. Zaledwie zdążył wypisać się ze szpitala, a chwilę później przyjechały po chorych ciężarówki, które zawoziły ich do komory gazował. Pracował przy myciu podłóg i przy hydraulice. W październiku 1944 wsadzono go do transportu na Dolny Śląsk.

Auschwitz-Birkenau / Fot. Krzysztof Karolczyk / Agencja Gazeta

Trafił do Gross Rosen, gdzie znowu miał budować obóz. Miał szczęście, bo przydzielono go do lekkiej pracy: produkcji drzwiczek do koksowników. W lutym 1945 r. wojska rosyjskie zaczęły ostrzeliwanie obozu. Ogłoszono ewakuację, a więźniów i niemieckich kapo wsadzono do odkrytych węglarek. Niemcy by mieć miejsce dla siebie, wyrzucali słabszych Polaków za burtę. Główka trafił do szóstego obozu w Hersbruck, gdzie pracował w kopalni. Był tam tylko miesiąc. Więźniów popędzono piechotą do kolejnego obozu. Szli przez dwa tygodnie, bez jedzenia i picia - za to groziła śmierć. Nie było mowy o załatwieniu potrzeb fizjologicznych. Trzeba było robić wszystko w biegu. Główka przeżył, bo żuł mlecz i szczaw, który przemycił podczas jednego z postoju na łące.

Znowu trafił do Dachau. Atmosfera była nerwowa. Kazano wszystkim się rozebrać. Myślał, że go zabiją. Następnego dnia okrzyknięto radosną nowinę. Do obozu przybyli Amerykanie.

Ludzie gdzieś biegną. Biegnę i ja. Ktoś przecina druty! Wychodzimy! Tu stoją Niemcy - trzymają ręce podniesione. Za nimi stoi dwóch, trzech Amerykanów. Rękawy zakasane. W ręce automaty. Ogólny hałas, radość, ogólne całowanie! - wspominał Główka.
Auschwitz-Birkenau / Fot. ANNA BEDYNSKA / Agencja Gazeta

Pracował jako sanitariusz w szpitalu, ale doświadczenia ostatnich lat nauczyły go, że nikomu nie można ufać. Był zdumiony, że Amerykanie tak szybko znaleźli porozumienie z niemieckimi pielęgniarkami. Wtedy uznał, że musi opuścić obóz. Wraz z innymi więźniami ruszył do Polski. Trafił do obozu repatriacyjnego, gdzie prowadził szkołę dla robotników przymusowych. Dopiero jesienią 1945 roku trafił do Polski, odnalazł żonę i dzieci i usiłował normalnie żyć i pracować jako nauczyciel. O pobycie w obozach milczał. Nie chciał opowiadać żonie o tym, co go spotkało. Bał się wspomnień. W nocy jednak krzyczał przez sen. Żona powiedziała mu, że słyszy jego jęki odkąd wrócił z Niemiec. Trauma była wielka. Postanowił spać w oddzielnym pokoju, by nie budzić żony i dzieci. Uznał, że tak będzie najlepiej, tam może krzyczeć do woli, bo nikt go nie usłyszy.

Zmarł 17 sierpnia 1975 roku z powodu choroby serca. Obozowe wspomnienia Mariana Główki i informacje o współwięźniach zostały zebrane na stronie  041940.pl.

varg

Więcej o: