Przyznam się od razu, że nigdy nie byłam entuzjastką konkursów piękności. Owszem - znam dobrze te najsłynniejsze (gdy na Miss World koronowano Anetę Kręglicką, czy ten gdy koronę Miss Polonia wkładano na skronie Ewy Wachowicz ), jednak inne zlewały mi się nieco w jeden brokatowy konglomerat. Dlatego z tym większym zaciekawieniem czekałam na możliwość obejrzenia takiej imprezy na żywo.
Miss Polski to obok konkursu Miss Polonia najważniejsze wybory najpiękniejszych kobiet w naszym kraju. Tegoroczny finał miał być wyjątkowy, bowiem konkurs Miss Polski obchodził swoje 25-lecie. Realizatorzy uderzyli więc w sentymentalną strunę i przypomnieli, jak zmieniały się wybory.
<< ZOBACZ ZDJĘCIA MISS 25-lecia >>
Wydawać by się mogło: cóż może się zmienić w konkursie piękności. Co roku z grubsza wygląda tak samo, a jednak. W tym roku Ewa Mielnicka dostała Volkswagena Up, tydzień w Hotelu Bania w Białce Tatrzańskiej, sesje zdjęciowe, kosmetyki, ubrania i przede wszystkim złoty pierścień z logiem miss Polski i grawerem. W poprzednich latach natomiast honorowano zwyciężczynię takimi cudeńkami jak: ciągnik uniwersalny, zestaw noży, luksusowy fiat 126p, czy... laminat. Zmieniała się też moda i przede wszystkim zmieniał się typ urody.
Tegoroczne finalistki smukłymi sylwetkami bardziej przypominały wybiegowe modelki niż miss sprzed dekady o kształtach klepsydry. Do takich wniosków można było dojść, bowiem na scenie pojawiły się wszystkie zwyciężczynie konkursów z ćwierćwiecza. Zabrakło tragicznie zmarłej Agnieszki Kotlarskiej i ubiegłorocznej królowej - Ady Sztajerowskiej, która aktualnie przebywa w Wielkiej Brytanii na zgrupowaniu przed Miss World.
Im "starsza" miss tym bardziej wyraźna stawała się różnica między tym, co uważano za piękne kiedyś i dziś. Miss sprzed 25 lat była najniższa ze wszystkich. Jedna z miss pojawiła się w 8. miesiącu ciąży, inne opowiadały z zaangażowaniem o już pokaźnych rodzinach. Tegoroczna zwyciężczyni też marzy o tym najbardziej - mediom pokazała swojego narzeczonego, który namówił ją do konkursu.
Wiele osób podkreśla właśnie, że tego typu konkursy uprzedmiotawiają kobiety, a odróżnia je od wystawy rasowych kotów fakt, że zwierzętom nie zadaje się pytań, o to kiedy zaczęła się pierwsza wojna światowa, co często okazuje się wyzwaniem przekraczającym możliwości (nie tylko kotów). Tymczasem tutaj dziewczyny nie tylko odpowiadały na pytania lub mówiły o sobie "okrągłymi" zdaniami, to jeszcze logice wypowiedzi nie można było nic zarzucić. Większość studiuje, część pracuje, inne wyróżniały się oryginalnością. Jak np. Agnieszka Wasilewska, która na zakończenie powiedziała, że jej ulubionym klubem sportowym jest Legia Warszawa i pokazała do kamery charakterystyczną "elkę" (co ciekawe jest rodowitą Torunianką).
Pozostając w sportowym klimacie nie sposób nie wspomnieć też o kibicach, czy wręcz "ultrasach" wspierających swoje faworytki - ogłuszający pisk, transparenty z napisami "Amanda Ostrowiec", czy "Dla nas jesteś najpiękniejsza". Momentami można było się zastanawiać, czy między trybunami nie będą zaraz latały race. Kolorowe grupy wsparcia przekrzykiwały się dość zaciekle. Na szczęście do dyskusji na bardziej poważne argumenty nie doszło, tym bardziej, że werdykt wydawał się całkowicie sprawiedliwy.
Plotek ExclusiveWygrała dziewczyna z szerokim uśmiechem, bystra, z ambicjami, zakochana, dobrze ułożona i bardzo ładna. Chyba więc właśnie taka, jaka ma być miss.
WBFDziś mówi się, że tego typu plebiscyty są anachroniczne, są jarmarkami próżności, na których beneficjentami są jedynie mężczyźni. Wydaje się, że potwierdza to parada finalistek w bikini, brak konkursu talentu, czy wypowiedzi jak ta wokalisty zespołu Pectus, Tomasza Szczepanika, o tym, że każdy "zdrowy mężczyzna patrzy na piękne kobiety", czy jednego z prowadzących, że każda kobieta marzy, "aby wyjść za mąż".
Jednak ludzie uwielbiają się oceniać i porównywać z innymi. Ta cecha przyciąga przed telewizory całe rodziny, które wymieniają się spostrzeżeniami, która jest najładniejsza, a która powinna zostać tego dnia w domu. Choć takie gremia przed odbiornikami zbierają się już znacznie rzadziej, to jednak patrząc na światowe tendencje, konkursy piękności nie umierają. Wręcz przeciwnie, ciągle powstają nowe. Wiele krajów jak np. USA czy Wenezuela, żyje w kulcie tego typu plebiscytów i to już dla najmłodszych (zarówno dziewczynek jak i chłopców).
Coraz więcej organizatorów konkursów stara się też urozmaicić sprawdzoną formułę przeróżnymi zadaniami dla kandydatek. A nagradzać nie tyle kosmetykami czy ciuchami co np. stypendiami naukowymi. W którą stronę pójdą polskie konkursy? Idziemy w dobrym kierunku, skoro dziś w zamian za mordercze przygotowania można dostać nie tylko nagrodę, ale też popularność, gwarantującą obecność w mediach na długo, a co za tym idzie szereg innych możliwości. W końcu kiedyś była to tylko maszyna do laminowania...
Zuzanna Iwińska