Koncert otworzyła Doda, wjeżdżając na scenie na tronie w z napisem "Queen of Temptation".
Kusiła. I to bardzo. Jak zwykle zresztą.
W pierwszej części koncertu dołączyły do niej drag queens wystylizowane na... Dodę.
Wystąpili jako pierwsi (z jedenastu) prowadzących.
Zaśpiewała hitowego "Konika na biegunach".
Pojawiła się na scenie aż cztery razy. Najpierw wersji z Alaski.
Potem w wydaniu futrzastej dzikuski.
Jako lolitka.
I jako balonowa Nena.
Najładniejsza para wśród prowadzących.
Zespół zagrał swoje największe przeboje. Był nawet "Orła cień".
Nowa wokalistka zespołu zdała ciężki egzamin. To pierwsza, tak duża impreza na jakiej wystąpiła Anna Józefina Lubieniecka.
Zrobił sobie jaja z największych sylwestrowych hitów.
Główną gwiazdą wieczoru był zespół Roxette, który w ten sposób reaktywował swoją karierę.
Wróciła na scenę w wielkim stylu. Przyfrunęła na nią z sufitu wielkiej kopuły.
A następnie zaśpiewała swój nowy przebój "Bad Girls".
Nierozłączne trio również znalazło się wśród prowadzących.
Ostatnio specjalizuje się w coverach. Po Ciechowskim, w sylwestrową noc przyszedł czas na Depeche Mode.
Rozbawiali publiczność dowcipami. Skutecznie.
Przywieźli do Warszawy trochę Zakopanego.