W ostatnim odcinku "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler odwiedziła "Karczmę Polany" w Kościelisku. Karczma jest rodzinnym interesem.
Po tradycyjnym, pierwszym powitalnym posiłku Gessler powiedziała, że wszystkie dania były niezjadliwe oprócz golonki. Restauratorka oceniła:
Po czym wyszła z kuchni. Wszyscy ucieszyli się z komplementu i myśleli, że Gessler już sobie poszła. Kiedy z właściciela, kelnerów i kucharzy zaczął schodzić stres, wszyscy zaczęli się śmiać. Aż tu nagle, w kuchennych drzwiach, pojawiła się głowa Gessler.
I wszyscy znów się zestresowali.
Tak na marginesie - kelner na zdjęciu wygląda jak cherubinek.
Magda Gessler z każdym odcinkiem przebija samą siebie w wymyślaniu obraźliwych powiedzonek. Jej ulubionym zdecydowanie jest ''do du*y''. W ostatnim odcinku zaskoczyła nas też zdaniem: ''z gó*na batu się nie ukręci''. Godne uwagi było też:
Gessler wzięła właściciela Wojciecha na pogadankę. Kto by się spodziewał, że w Gessler drzemie psychoterapeutka? ''Karczma Polany'' to interes rodzinny. Problem w tym, że Wojciech miał problem z przyznawaniem się przed dziećmi do błędu. Nie chciał się też przyznać, że jego sposób prowadzenia restauracji był zły.
Odcinek zakończył się happy endem. Podczas finałowej kolacji Gessler niczym króliczek podskakiwała w tańcu z góralami. A później... się rozpłakała! Restauratorka stwierdziła, że nie tylko ona dała coś tej restauracji, ale też otrzymała dużo w zamian.