Łozo:
- Dziń dybry!
Zapendowska:
- No to może Łozo.
Łozo:
- Co Łozo?
Kora:
- Bo ty lubisz dziewczynki witać...
Zapendowska:
- Wita...
Łozo:
- Lubię witać dziewczynki, no...
Kora:
- No i właśnie masz dziewczynkę!
Łozo:
- No to ją witam.
Uczestniczka:
- Zaraz będę mieć wylew!
Łozo:
- Kto?
Uczestniczka:
- Ja!
Łozo:
- Dlaczego?
Uczestniczka:
- Bo się stresuję...
Łozo i Sztaba:
- Ale czym?!
Uczestniczka:
- Tutaj, tym... dobra, nieważne!
Łozo:
- Martuuuńka, kochana... Tu się nie ma czym stresować! Masz samych swoich - jest git?!
Uczestniczka:
- Mmm...
Łozo:
- Nie dostaniesz wylewu?
Uczestniczka:
- Nie, chyba nie...
Łozo:
- Mam do ciebie podejść i się do Ciebie przytulić?
Uczestniczka:
- Nie, bo będzie gorzej (śmiech)
Łozo:
- Zrobimy to następnym razem...
Łozo:
- Fajny, taki wokal typowo amerykański...
Zapendowska:
- Bardzo fajny...
Kora:
- ... nie, no... beznadziejnie grał na gitarze, i jeszcze te fałsze, nie no... dajże spokój! I ten głos barana,
Sztaba:
(śmiech)
Kora:
- Jak ktoś chce, żeby baran śpiewał, to proszę bardzo. Ale ja mogę jechać w góry i sobie posłuchać
Ela:
- Widzisz, tak to odbierasz... ja zupełnie inaczej!
Zapendowska:
- Oliwka, metamorfozę przeszłaś niebywałą!
Łozo:
- A co, tu się znamy, rozumiem?
Zapendowska:
- Całe szczęście! A nie widziałam jej z pięć lat...
Łozo:
- A skąd się znacie?
Zapendowska:
- A co ci do tego?
Sztaba:
- Z baru.
Zapendowska:
- Razem wódkę piłyśmy (śmiech) Fajnie, podobało mi się, jest OK!
Zapendowska:
- Ja chciałam tylko powiedzieć, że bardzo lubię taki wokal, bardzo mi się podoba ten wokal, i te zmiany fajne są, mają w sobie coś, tajemnicę, i to mnie najbardziej rajcuje!
Łozo:
- Mnie teeeż się podobało! Fajny klimat tworzysz, jak występujesz...
Kora:
- No, widzisz jak to jest...
Uczestnik:
- No, szlag!
Łozo:
- Szlag by to trafił...
Kora:
- Jak to by było, gdybyśmy się nie róznili...
Kora (jedyna na NIE):
- Powiem tak, gra na gitarze... 11 lat widzę, tutaj mam napisane, że grasz... Gdybym ja 11 lat ćwiczyła mostki, to już mogłabym występować w Las Vegas! A ty, niestety, na pewno nie! Śpiew? Śpiew straszny, kompletnie pozbawiony energii, nie ma w tym tego błysku, tego czegoś, tego zadziorka, który ja lubię. Ale, jak widzisz, jestem tutaj w tak straszliwej mniejszości, że ja i mój Pimpuś, w ogóle się nie liczymy. Przechodzisz!