Jarosław Kret niecierpliwił się czekając na lotnisku na Beatę Tadlę. W ręku trzymał mały sok - prezent dla ukochanej.
Kiedy wreszcie Beata Tadla pojawiła się na lotnisku, para nie potrafiła ukryć wzruszenia. Zakochani wpadli sobie w ramiona.
Relacjonowanie wydarzeń z Ukrainy kosztowało Tadlę wiele emocji. W trakcie relacji w TVP Info kilkukrotnie łamał jej się głos. Dziennikarka miała wtedy na sobie kamizelkę kuloodporną. Tadla opowiadała, że hotelowy hol, w którym dziennikarze mogli pracować, następnego dnia stał się polowym szpitalem i kostnicą.
Screen TVP1
Para przytuliła się.
Wciąż czule objęci rozmawiali ze sobą.
W końcu ruszyli do samochodu, a Jarosław Kret wziął od Tadli jej walizkę.
Nagle Tadlę znów ogarnęło wzruszenie - na ruchomych schodach rzuciła się na szyję ukochanemu i czule objęła.
Prezenterka była wyraźnie poruszona - co chwilę ocierała oczy.
Para zmierzała do samochodu i czule trzymała się za ręce. Prezenter pogody ciągnął za sobą walizkę Tadli.
Znów chwila wzruszenia. Czyżby Tadli do otarcia nosa posłużył jej własny szal?
Wreszcie para wsiadła do białego audi Q5.