W miniony weekend Jim Carrey zaskoczył swoją obecnością na imprezie "Harper's Bazaar" podczas nowojorskiego Tygodnia Mody. Aktor, który od lat rzadko udziela się w mediach, tym razem nie tylko pojawił się na czerwonym dywanie, ale udzielił też wywiadu dziennikarce "E! News". Niestety, nie jest to najlepszy wywiad w jego karierze, za to na pewno najdziwniejszy.
Zapytany o to, czemu zdecydował się przyjść na modową imprezę, odpowiedział:
Zastanawiałem się nad najbardziej pozbawioną znaczenia rzeczą i przyszedłem tutaj. Musisz przyznać, że to wszystko jest kompletnie bez znaczenia.
Kolejne pytanie również sprowokowało Carreya do filozoficznych refleksji. "Wierzysz w ikony?" - zapytała dziennikarka.
Wierzę w osobowości, ale nie wierzę nawet w Twoje istnienie. Choć czuję Twój wspaniały zapach unoszący się w powietrzu.
Wierzę, że wypełnia nas energia, która żyje własnym życiem. Ale w sumie to wszystko mam gdzieś - kontynuował.
Dziennikarka próbowała sprowadzić rozmowę na bardziej przyziemnie tory i skomplementowała ubiór Carreya. Ten jednak wciąż był myślami gdzieś daleko.
Ja się nie ubrałem, tu nie ma mnie. Rzeczy się po prostu dzieją. To nie nasz świat, jesteśmy bez znaczenia i to dobre wieści.
Całą rozmowę zobaczycie tutaj:
Jim Carrey od lat zmaga się z depresją i ostatnio więcej niż o jego rolach filmowych mówi się o osobistych dramatach. Przypomnijmy, że w 2012 r. była dziewczyna aktora, Cathriona White, przedawkowała należące do niego leki. Do dziś ciągnie się proces sądowy, w którym rodzina zmarłej próbuje udowodnić, że aktor jest winny jej śmierci.
WJ