Brad Pitt przerwał milczenie na temat rozstania z Angeliną Jolie. W pierwszym od miesięcy wywiadzie dla "GQ Style" aktor wyznał, że rozwód przeżywał "jak śmierć" i pierwsze 6 tygodni "przeleżał na podłodze" u swojego wieloletniego przyjaciela, Davida Finchera. Za rozpad małżeństwa gwiazdor wini wyłącznie siebie i swój problem z alkoholem.
Piłem za dużo i to się stało problemem. Nie pamiętam dnia od czasów collegu, w którym bym się nie napił, nie wypalił skręta, cokolwiek. Kiedy założyłem rodzinę rzuciłem wszystko oprócz picia. W końcu przestałem sobie radzić.
Aktor zapewnił, że od pół roku leczy uzależnienia i nie tyka alkoholu.
Chodzę na terapię i naprawdę to uwielbiam. Byłem u dwóch terapeutów zanim trafiłem do tego właściwego.
Pitt zarzuca sobie, że za mało czasu poświęcał dzieciom. Praca pochłaniała go do tego stopnia, że rzadko bywał w domu. Dziś aktorstwo straciło dla niego znaczenie i przyznaje, że najchętniej zmieniłby nazwisko, żeby odciąć się od tego, kim był.
Dzieci są takie delikatne. Potrzebują uwagi, potrzymania za rękę, objaśniania wszystkiego. Potrzebują być wysłuchane. Kiedy włącza mi się tryb pracy, nie słucham. Chcę to zmienić.
Już nie myślę o sobie jako o aktorze. Przez ostatni rok to zupełnie przestało być dla mnie ważne. Film wydaje mi się teraz pospolitą przeszłością, drogą, która doprowadziła mnie do miejsca,w którym jestem teraz. To już nie działa, nie sprzyja byciu ojcem. Chciałbym najlepiej zmienić nazwisko.
Angelina Jolie i Brad Pitt rozstali się we wrześniu ubiegłego roku po 12 latach związku. Obecnie pełną opiekę nad szóstką dzieci sprawuje aktorka, aktor ma prawo do sporadycznych widzeń pod kontrolą psychologa.
WJ