Choć wojna między PO i PiS przed wyborami samorządowymi przybrała na sile, to jest jeszcze miejsce na grę fair play. Radny Andrzej Kałużny (PiS), mimo kampanii, poinformował o wydarzeniach sprzed kilku miesięcy . Koleżanka z PO Małgorzata Maj uratowała mu życie . Serwis Trójmiasto.pl poinformował, że gdyby nie ona, polityk najprawdopodobniej już by nie żył.
Wszystko zaczęło się na spotkaniu rady miasta. Kałużny przemawiał choć nie czuł się najlepiej. Kilka dni wcześniej wycięto mu nowotwór . Maj, na co dzień pracująca jako lekarz w jednym z sopockich szpitali , przyglądała mu się badawczo. Podejrzewała, że coś nie jest nie tak. Zadzwoniła do radnego PiS i kazała mu pójść na badania .
Okazało się, że Kałużny ma ostre zakażenie, które pojawiło po operacji .
Do głowy by mi nie przyszło, aby w tamtym momencie zachować się inaczej. Jesteśmy w innych partiach, mamy inne poglądy, ale przecież nie mogę negować tego, że w PiS są tacy sami ludzie, jak w PO. Zakładam, że wszyscy chcemy tego samego: aby świat był przyzwoity, inaczej tylko do tego dążymy.
Kałużny publicznie podziękował koleżance z "wrogiego obozu" na ostatniej sesji przed wyborami .
Janus