Luty 2009 roku. Kotek publikuje notkę: Taylor Momsen wpadła na kolejny "genialny" pomysł, który pomoże jej zdobyć nowych fanów. Z najnowszych informacji wynika, że aktorka zakłada mroczny hardrockowy zespół. Hmm, Kotek ma lekkie obawy... Z perspektywy czasu - niesłusznie.
Taylor Momsen znacie chyba wszyscy - Jenny z "Gossip Girl", skandalistka, młodziutka piosenkarka, dowodząca zespołem The Pretty Reckless . Mówi 'nie' mainstreamowi, choć zmieniała nazwę z 'The Reckless' na obecną, gdyż uznano, że ta pierwsza się nie sprzeda. Po przesłuchaniu "Light Me Up" możemy więc uznać, że dostaliśmy świetny 'produkt'.
Sławne rówieśniczki panny Momsen idą w pop. Ona na przekór wszystkiemu wybrała muzykę rockową. I dobrze, bo jej głos idealnie spełnia się w tej stylistyce od pierwszego utworu. "My Medicine", w którym słyszymy odgłos zapalania papierosa, następnie słodkie wersy, po których Taylor prezentuje nam się w całej krasie - mocny głos na tle gitar i bębnów. Już w tym momencie możemy spokojnie stwierdzić, że The Pretty Reckless mają pomysł na siebie. Kolejne utwory pokazują, że TPR, pomimo rockowej stylistyki, to całkiem niezłe i bardzo szybko zapadające w pamięć melodie. "Since You're Gone", z ciekawym tekstem opowiadającym o tym, jak Taylor dobrze sobie radzi sama, to potwierdza. "Make Me Wanna Die" chyba nie tylko ja nucę od momentu wyjścia singla. Jest on na tyle dobry, że wciąż świetnie się broni, i aż chce się słuchać kolejny raz. Tytułowe 'Light Me Up' to wolniejszy utwór, w którym Taylor w ciekawym stylu zdaje się rozprawiać z wszystkimi, którym przeszkadza jej styl życia i zachowanie. "Just Tonight" sprawia wrażenie tekstowo banalnego, zapewne przez zwroty, które wysuwają się na pierwszy plan. Jest to także najbardziej wzniosła i hm, szlachetna piosenka na albumie. "Miss Nothing", drugi singiel, to wspaniały wybór. Idealnie prezentuje klimat całej płyty. Mój faworyt to zdecydowanie "Going Down", w którym Taylor wyrzuca z siebie słowa z niesamowitą prędkością. Między innymi te: I'm just sixteen if you know what I mean Do you mind if I take off my dress? Niegrzecznie.
Dziewczyna wydaje się mieć talent do pisania tekstów, i nie sposób nie poświęcić im uwagi. Widnieją na pierwszym planie, razem z jej głosem. Podkład to dodatek. Słuchając "Nothing Left To Lose" nie mogę pozbyć się wrażenia, że ten utwór jest bardzo podobny do "Speechless" Lady Gagi. Czy mam rację? c; Niech świadczy to też o tym, że Taylor mimo wszystko niedaleko do popu. "Factory Girl" to ostatnie silne uderzenie na płycie The Pretty Reckless. Na koniec popełnili utwór o miłości. Śliczny, spokojny, gdzie głos Taylor z zachrypniętego i ostrego przechodzi w miękki i słodki. Czaruje słuchacza. "You" jest dowodem na to, że choć Taylor jest młodziutka, jest również wszechstronna i ma na siebie pomysł. Ma spójną wizję tego, co chce tworzyć. I może jej fascynacja Courtney Love, do której osobiście się przyznaje, jest widoczna. Jednak w pewnej chwili nie ma porównań, nie ma podobieństwa. Zostaje Taylor Momsen i Pretty Reckless. Bo nie oszukujmy się - to ona gra tu pierwsze skrzypce. Dziś wiemy już, że ten zespół nie jest jedynie wymysłem młodej aktorki, która wpadła na pomysł, że będzie śpiewać. Może to taka alternatywa Miley dla nastolatek, ale to się nie liczy. Świetna płyta.
Polecam zarówno zwolennikom ostrego grania, jak i romantycznym duszom - na pewno znajdziecie na "Light Me Up" coś dla siebie.