Tola postanowiła opowiedzieć o wierze. W swoim najnowszym wpisie na blogu opowiada o swoim chrzcie, komunii, o tym, co ją poruszyło. Kotka zainteresował najbardziej fragment, o magicznym połączeniu chrześcijaństwa i buddyzmu. Tola wybrała sobie pewne rzeczy z obydwu religii i połączyła je, tworząc coś własnego.
Teraz czerpie z obu sciezek. Wierze w matke boska, jest takim niesamowitym aniolem strozem, patrze na nia troche przez pryzmat mojej babci. Jezus jest genialnym nauczycielem rownym Buddzie, po prostu przekazuja swoje nauki w innej formie. Buddyzm to dla mnie filozofia, tam znajduje odpowiedz na te najtrudniejsze pytania. Chrzescijanstwo to ochrona i bezpieczenstwo, to troche moje dziecinswto, anioly. Obie energie sa wspaniale. Nie chodze na msze, ale do kosciola tak, wtedy kiedy czuje, ze powinnam. Lubie byc tam sama, poczuc dobra energie, zapalic swieczke. Mimo, ze nie akceptuje tego czym niektore koscioly sie staly- instytucja. Rowniez mam alergie na sposob mowienia niektorych ksiezy. Natomiast inni mnie fascynuja. Jednak nie potrzebuje sie spowiadac ksiedzu, by poczuc sie czysta, sama czuje kiedy jestem nie w porzadku i sama przed soba sie z tego rozliczam. Na mojej nocnej szafce mam obrazki matki boskiej, zielonej tary i bodhisatwy wspolczucia. Nosze rozaniec od babci i male buddyjska od taty. To jest wlasnie dla mnie prawda i to jest dla mnie dobra droga. To jak dzieki temu sie czuje spelnia pierwotna role religii. Moja religia to czynic dobro, pomagac innym, wspolczuc, kochac i niesc szczesccie innym ludziom jak i sobie. (pisownia niezmieniona)
Kotek nie wie, jak to skomentować. Czy można tak wybierać po troszku...? Nie jest tak, że powinniśmy akceptować wszystko bez wyjątku? Bynajmniej, spodobało nam się ostatnie zdanie cytatu.