Więcej o internetowych aferach przeczytasz na Gazeta.pl
Anya, znana na TikToku jako xx.anzz, na początku listopada zamieściła krótkie wideo, na którym widać czarną kamizelkę z metką Zary przyszytą na górze. Dziewczyna zauważyła jednak, że na dole ubrania widnieje metka z logiem Shein, chińskiej firmy sprzedającej w sieci bardzo tanią odzież. Internauci zaczęli snuć domysły, że prawdopodobnie ktoś kupił tańszą kamizelkę na stronie Shein, przeszył metkę, zwrócił ją do sklepu Zary i w takim mechanizmie trafiła ona do tiktokerki. Filmik zyskał ogromną popularność i został odtworzony ponad 16 mln razy.
Anya postanowiła nagrać drugą część wideo o "Zara gate", w którym okazało się, że marka odzieżowa najprawdopodobniej nie miała z tą wpadką nic wspólnego. Dziewczyna kupiła bowiem kamizelkę nie w sklepie, a za pośrednictwem brytyjskiej platformy Depop, przypominającej popularne w Polsce Vinted. Tiktokerka w filmie powiedziała, że sprzedawca, który wystawił przedmiot, zamieścił zdjęcie kamizelki, a także screen ze strony Zary, na której była dostępna. Podejrzewa też, że to osoba, od której kupiła ubranie, odpowiada za doszycie podrobionej metki.
Chociaż wszystko wskazuje na to, że Anya faktycznie została oszukana, a takie zachowanie zdecydowanie należy tępić, oberwało się również tiktokerce. Internauci mocno skrytykowali ją za fakt, że zwrotu pieniędzy domagała się od Zary, a nie od sprzedawcy z Depop. Co więcej, w komentarzach pisali także, że zamiast oznaczać markę w filmiku, powinna domagać się zwrotu pieniędzy na platformie i ewentualnie ujawnić, od kogo kupiła felerny przedmiot, czego nie chciała zrobić.
Niechlubny trend przeszywania metek zdaje się zataczać coraz większe kręgi. W 2020 roku wyszła na jaw sprawa Jessiki Mercedes i jej firmy Veclaim, a z wyciętych metek gęsto tłumaczyła się także marka Local Heroes.