• Link został skopiowany

Bieniuk po rozstaniu z Gliwińską nie został sam. Kto się wprowadził do ich domu? "Pomaga, robi zakupy i gotuje zupy

Jarosław Bieniuk świetnie sobie radzi w roli ojca, ale otrzymuje też wiele pomocy od swoich rodziców, którzy praktycznie z nim zamieszkali.
Jarosław Bieniuk z dziećmi
Instagram/jaretpalmer /architettodellanotte

Jarosław Bieniuk po śmierci Anny Przybylskiej musiał wcielić się jednocześnie w rolę matki i ojca. Doskonale sobie radzi i bardzo dużo czasu poświęca swoim dzieciom. Oczywiście otrzymuje też nieocenioną pomoc rodziców, którzy spędzają mnóstwo czasu w jego domu.

Rodzice sportowca nieustannie go wspierają i są przy nim cały czas, i to dosłownie i w przenośni. Są bardzo aktywni w życiu codziennym wnuków. Okazuje się, że matka Bieniuka zamieszkała z synem i jego dziećmi, aby jak najlepiej zadbać o rodzinę.

Jarosławowi pomaga mama. Można powiedzieć, że mieszka z nimi. Robi zupy i gotuje. Doskonale wie, co każdy z nich lubi, i wyczarowuje w kuchni najprawdziwsze smakołyki. Tata pana Jarka natomiast pomaga im w przemieszczaniu się, bo często jest tak, że dzieci trzeba rozwieźć do zupełnie innych miejsc – donosi JastrząbPost.

Bieniuk wyznał, że po śmierci partnerki musiał przejąć w domu rolę "złego policjanta", co było nie lada wyzwaniem, bo zawsze jednak był tym "dobrym rodzicem".

Dopóki Ania żyła, w naszym domu byłem raczej tym dobrym policjantem. To Ania trzymała rygor. Ale teraz musiałem przejąć tę pałeczkę. Chyba nie jestem surowy, ale staram się być konsekwentny – wyznał piłkarz.

Jarosław Bieniuk jest przykładnym ojcem, który zajmuje się trójką dzieci. Rola samotnego ojca na pewno nie jest łatwa i wymaga poświęceń. Ale piłkarz znajduje mnóstwo czasu dla dzieci: spędzają czas na rowerach, lodach czy koncertach, a tym samym podkreślają, że mają ze sobą świetny kontakt. 

Oliwia z braćmi
Oliwia z braćmiInstagram/0liwia_bieniuk

Piłkarz niedawno rozstał się ze swoją partnerką Martyną Gliwińską, która razem z nim zajmowała się dziećmi. W ostatnim wywiadzie przyznał jednak, że w tym momencie wychowywanie potomstwa jest dla niego ważniejsze niż budowanie związku. 

Trudno mi jest nawiązać bliską relację, bo mam trójkę dzieci, pracę i mało czasu na budowanie związku. Oczywiście w perspektywie całego życia nie chciałbym zostać sam w czterech ścianach. Kiedyś dzieci dorosną, pójdą w świat - wyznał.

Dobrze, że może liczyć na rodziców, którzy chętnie pomagają mu w opiece nad Oliwią, Szymonem i Janem. 

MT

Więcej o: